Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Tort dla Adolfa

Kawiarnia literacka

Każdy przyzna, że w porównaniu z przygodami symboli nazistowskich w dawnym Kraju Rad nasz wodzisławski neonazizm wydaje się... analogowy.

Pewnie zamówili go u cukiernika w Wodzisławiu Śląskim: żeby był oblany czerwonym lukrem i miał pośrodku białe kółko. O swastykę z czekolady nie odważyli się poprosić w zamówieniu, ułożyli ją sami z wafelków o smaku kakaowym, które można kupić w miejscowej Biedronce. W ten sposób nazi-torcik zyskał akcent osobisty: od ust sobie odjęli i oddali Führerowi, co czyni ich komunię pełniejszą. „Za Hitlera i naszą ojczyznę, ukochaną Polskę!” – wołali, hajlując wokół tortu. Czerwień to miłość, biel – serce czyste, piękne są nasze barwy ojczyste! To naprawdę miło ze strony Adiego, że kazał je umieścić na fladze Trzeciej Rzeszy. Być może dla tych łysoli z lasu pod Wodzisławiem Hitler był Polakiem, tak samo jak Polakami są Jezus i Maryja? Nic nie jest niemożliwe. Przecież troszczył się o rodzinę i pielęgnował wartości, na które dybie światowe lewactwo, więc musiał być nasz, a kto twierdzi inaczej, niech udowodni, że nie jest obrzezany! Wszystko to jest proste jak konstrukcja cepa i w gruncie rzeczy nudne. Nikogo z IQ wyższym od stołowej nogi taka ideologia nie porwie.

Historia zna takich, którzy wskrzeszali Adolfa z większym talentem. Żeby nie szukać daleko, weźmy rosyjskich nacboli. Paradoksalną, czerwono-brunatną Partię Narodowo-Bolszewicką w połowie lat 90. założyło dwóch byłych dysydentów: Aleksandr Dugin i Eduard Limonow. Filozof samouk i pisarz skandalista. Urodzony ideolog i urodzony lider. Dugin, jak się zdaje, pracował już wtedy dla służb, ale nie można o nim powiedzieć, że był ich „projektem” – to nie oni wymyślili jego (tak jak później wymyślą Władimira Putina), to raczej on oddał swój talent na służbę „wewnętrznemu państwu”. Przez całe życie interesowały go wyłącznie idee, był nimi opętany jak bohaterowie Dostojewskiego, zarazem jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że każda nowa teoria jest dla niego rodzajem symulacji rozwijanej w realu dla zabawy, a on sam – uzależnionym od gier komputerowych najnowszej generacji zblazowanym wielkomiejskim inteligentem, tym bardziej niebezpiecznym, im bardziej utalentowanym. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że ulubione gry Dugina zawierają element nacjonalizmu i przemocy – sam takie wymyśla i podziwia je u innych.

Jedną z takich gier była też partia nacboli. Jak pisze Charles Clover w nagradzanej książce „Black Wind, White Snow”, to Dugin „wymyślił jej nazwę i sztandar – czarny sierp i młot w białym kręgu na czerwonym tle – przypominający faszystowski sztandar ze swastyką. (...) Niczego sobie było też partyjne powitanie – wyrzucona w górę ręka z zaciśniętą pięścią i okrzyk »Tak, śmierć!«. Najstarszego z obecnych w sztabie członków zawsze tytułowano Bunkerführerem. Te »faszystowskie dekoracje« były starannie przemyślane, bo w ogóle miał to być, wedle słów Dugina, »polityczny art-project« w stylu bohemy. (...) Ironiczny stosunek do faszyzmu również był wykalkulowany. Ich formy powitania, hasła (np. »Stalin, Beria, GUŁAG«) wydawały się tak absurdalne, że graniczyły z parodią. (...) Partia działała na zasadzie »wizualnego gagu«, co z góry przekreślało możliwość krytyki, dając do zrozumienia – bardzo subtelnie – że byłaby to krytyka niewłaściwie zaadresowana. Nazywanie wymachujących sztandarem ze swastyką, maszerujących gęsiego nacboli »faszystami« wydawało się czymś tak dziwnym, że nikt tego nie robił – z obawy przed śmiesznością”.

Partia Dugina i Limonowa odniosła oszałamiający sukces – rozpropagowała w całej Rosji, również w kręgach inteligenckich i na prowincji, przyszłościową i jednocześnie przeszłościową ideę „społeczeństwa nieobywatelskiego”, dała początek nowej autorytarnej kontrkulturze, stała się ikoną czerwono-brunatnego stylu. Celem takich grup nigdy nie jest przejęcie władzy, tylko uzyskanie jak najszerszego wpływu. I choć Dugin prędko rozstanie się z Limonowem, by zacząć nową grę – w geopolitykę i prawosławie, to ziarno zostało zasiane, a plon za kilka lat zbierze Putin.

Nawiasem mówiąc, wybór Putina na prezydenta państwa również nie obył się bez akcentów nazistowskich, wziętych żywcem z postmodernistycznej poetyki nacboli: otóż kremlowscy polittechnolodzy z rozmysłem wykreowali swego kandydata na nowe wcielenie popularnego bohatera masowej wyobraźni, agenta Stirlitza z serialu „Siedemnaście mgnień wiosny”, bo tak im wyszło z badań. I właśnie Stirlitz w gestapowskim mundurze pojawił się na pierwszej stronie tygodnika „Kommiersant Włast’” w dniu triumfu Putina, opatrzony entuzjastycznym tytułem: „Stirlitz – nasz prezydent!”.

Każdy przyzna, że w porównaniu z przygodami symboli nazistowskich w dawnym Kraju Rad nasz wodzisławski neonazizm wydaje się... analogowy. Jest ociężałym umysłowo nielotem, naśladującym dawno pogrzebane truchła. Nie znaczy to, że należy go lekceważyć: nawet takie nieinteligentne wersje nazizmu powinny być ścigane, przyłapanych na gorącym uczynku przydałoby się też trochę podszkolić z historii XX w. i zadbać o poprawę społeczno-ekonomicznych okoliczności, które imprezom na cześć Hitlera napędzają część klientów.

Jednak oko powinniśmy mieć przede wszystkim na obłych polityków w garniturach, którzy jeszcze wczoraj osłaniali popaprańców-nacjonalistów i flirtowali z nimi w nadziei, że nawet przygłupi naziol kiedyś się przyda (zwłaszcza kiedy wzmocnić mu biceps karabinem maszynowym). Polityków, którzy nie wahają się wypowiadać publicznie faszystowskich treści ani wcielać ich w życie, a teraz odcinają się od tortu z czekoladową swastyką, co najmniej jakby nigdy nie mieli w ustach wafelka Prince Polo.

***

Renata Lis – wydała dwie parabiografie pisarzy: „Ręka Flauberta” i „W lodach Prowansji. Bunin na wygnaniu”, obie nominowane m.in. do Nagrody Literackiej Nike. Przetłumaczyła też z rosyjskiego książkę Leonida Bieżyna o wyprawie Czechowa na Sachalin pt. „Droga na wyspę katorżników”. Ostatnio ukazała się jej książka eseistyczna „Lesbos”.

Polityka 6.2018 (3147) z dnia 06.02.2018; Kultura; s. 89
Oryginalny tytuł tekstu: "Tort dla Adolfa"
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną