Cudowny kraj, ta Polska
Józef Hen o swoich doświadczeniach z Marca ’68 i Związku Literatów
Justyna Sobolewska: – Pana dziennik z 1968 r., dołączony do „Dziennika na nowy wiek”, zaczyna się od słynnego zebrania Związku Literatów Polskich. Władza rzeczywiście chciała oskarżyć pisarzy o prowokowanie protestów 8 marca na uniwersytecie?
Józef Hen: – Najpierw trzeba było zebrać podpisy 30 proc. członków oddziału warszawskiego, czyli 242, żeby mogło się odbyć zebranie nadzwyczajne. Udało się. Zgodnie ze statutem zebranie nadzwyczajne musiało się odbyć najpóźniej 29 lutego. Minister kultury Lucjan Motyka zwrócił się do nas, ażeby przesunąć zebranie o kilka dni, powiedzmy do 5 marca. Dlaczego? – pytaliśmy. Nie powiedział. A my na to, że nie możemy, bo złamalibyśmy statut. Po latach powiedziałem Andrzejowi Kijowskiemu, że ubecja chciała przybliżyć datę zebrania do 8 marca, spodziewając się protestów na uniwersytecie. Chciała, żeby jedno wiązało się z drugim, żeby można było powiedzieć, że 8 marca to prowokacja literatów.
Gra polegała na tym, by wspólnie z partyjnymi pisarzami domagać się przywrócenia „Dziadów” (zdjętych z afisza 30 stycznia)?
Moim marzeniem, ale też szansą, żeby zrobić Gomułce kawał, była właśnie wspólna rezolucja opozycyjnych i partyjnych pisarzy domagająca się przywrócenia „Dziadów” na scenę narodową. Putrament domagał się potępienia antyradzieckich oklasków potem pod pomnikiem Mickiewicza. Na to Odojewski: – Byłem pod pomnikiem, wykrzykiwali głównie ubecy. Putrament udawał, że tego nie słyszy. Wtedy odezwałem się z propozycją, żeby nie identyfikować Rosji carskiej ze Związkiem Radzieckim. Proponowałem to właśnie dlatego, że Gomułka utożsamiał każdą krytykę Rosji carskiej z atakiem na Związek Radziecki. Utrąciłem mu więc najmocniejszy argument.