Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Trzy dekady w La Manchy

Trzy dekady w La Manchy, czyli jak się kino mierzyło z „Don Kichotem”

Adam Driver w podwójnej roli Sancho Pansy i filmowca oraz Jonathan Pryce jako urojony Don Kichot. Adam Driver w podwójnej roli Sancho Pansy i filmowca oraz Jonathan Pryce jako urojony Don Kichot. Diego Lopez Calvin / materiały prasowe
„Człowiek, który zabił Don Kichota” powstawał przez 29 lat. Nawet jeśli nie wygląda na film życia Terry’ego Gilliama, to i tak przejdzie do historii kinematografii – jako jeden z najbardziej pechowych.
Kadr z filmu „Człowiek, który zabił Don Kichota”.Diego Lopez Calvin - Tornasol Films M2Films/materiały prasowe Kadr z filmu „Człowiek, który zabił Don Kichota”.

Niewątpliwie to jeden z najdłużej realizowanych projektów w dziejach kina. – Dręczący jak nocny koszmar, który opuści człowieka dopiero, gdy się zmaterializuje – wzdycha reżyser, tłumacząc, że nie miał innego wyjścia. Musiał doprowadzić do premiery, żeby móc dalej normalnie żyć. Co go skłoniło do udziału w tym wycieńczającym maratonie? Szaleństwo Don Kichota i jego groteskowa, urojona wielkość. Odwieczne starcie cynizmu i marzeń. Zatarta granica między fantazją a rzeczywistością... Gilliam naprawdę wierzy, że jedynie tacy jak on błędni artyści w halucynacjach i porażkach swoich bohaterów mają szansę ujrzeć i przedstawić świat takim, jakim jest naprawdę. A że przypłacą to zdrowiem...

Fanów współzałożyciela legendarnej grupy Monty Pythona zapewne nie zdziwi, że Gilliam uparł się, by nakręcić ekranizację arcydzieła Cervantesa, znając jedynie mit. Przeczytawszy w 1989 r. pierwszy tom książki, zasępił się: „Jezu, to niefilmowalne!”. Niezrażony namówił Charlesa McKeowna, scenarzystę „Brazil”, by wyzwanie jednak podjęli. W gąszczu przygód szlachcica z La Manchy pomógł im się odnaleźć Mark Twain i jego „Jankes na dworze króla Artura”, powieść opublikowana w 1889 r. i tak jak „Don Kichot” żartująca z rycerskości i romantycznych wyobrażeń.

To właśnie w niej znaleźli genialny w swojej prostocie, inspirujący pomysł, pozwalający spojrzeć na legendarną historię z ukosa: wehikuł czasu przenosi bohatera z ery pary i elektryczności kilka stuleci wstecz – wprost do ciemnego średniowiecza, warownych zamków i obowiązujących wtedy kodeksów honorowych. Tak narodził się pomysł fabuły: reżyser reklamówek spotykający w XVII-wiecznej Hiszpanii Don Kichota, absurdalny dowcip godny Latającego Cyrku Monty Pythona i klucz otwierający drzwi do sukcesu na miarę upragnionego Oscara.

Polityka 31.2018 (3171) z dnia 31.07.2018; Kultura; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Trzy dekady w La Manchy"
Reklama