Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Maszyna do komponowania

Rozmowa z Jean-Claudem Rissetem

Czy komputer może kiedyś całkowicie zastąpić człowieka w roli kompozytora? Odpowiada nestor muzyki komputerowej.

Komputery są dziś nieodłącznym narzędziem pracy większości muzyków. Większość twórców z kręgów popowych i aletrnatywnych wykorzystuje je jako kompaktowy substytut syntezatora, samplera i sekwenzera. Muzyka komputerowa ma jednak za sobą blisko pół wieku poszukiwań, które zaowocowały o wiele większą pulą możliwych zastosowań układów scalonych.

W 1957 roku Amerykanin Lejaren Hiller powierzył komputerowi zadanie komponowania wedle ustalonych wcześniej reguł: tak powstała epokowa „Illiac Suite”. Od tamtej pory sztaby informatyków, akustyków i kompozytorów pracują w elitarnych ośrodkach badawczych nad poszerzeniem spektrum zastosowań najnowszej technologii cyfrowej. Należy do nich Jean-Claude Risset (ur. 1938), nestor muzyki komputerowej, który lada dzień zawita do Polski, by w ramach „Warszawskiej Jesieni” opowiedzieć o swoich doświadczeniach oraz wysłuchać genialnej klawesynistki, Elżbiety Chojnackiej wykonującej „Pentacle”, jedną z najnowszych kompozycji Francuza. Z prekursorem muzyki komputerowej udało się nam porozmawiać przed rozpoczęciem festiwalu.

Muzyka elektroniczna od czasu pionierskich prób w latach 50. bardzo się chyba zmieniła?

Bez wątpienia. Ówczesne narzędzia studyjne pozwalały syntetyzować tylko niezwykle proste, pozbawione wewnętrznego życia, a przez to po prostu nieciekawe barwy. Z kolei muzyka konkretna – wynalazek Pierre’a Schaeffera i od tamtej pory francuska specjalność – dawała twórcy do dyspozycji nagrania dźwięków natury, cywilizacji, a także tradycyjnych instrumentów.

Reklama