Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Rozmowa: Cztery siostry

Rozmowa z Natalią i Zuzanną Fijewskimi

'Zwykle dorośli się śmieją, a dzieci siedzą poważnie' - o sobie, o aktorstwie i pisaniu opowiadają Natalia i Zuzanna Fijewskie.

Natalia Fijewska-Zdanowska (ur.1981)
Reżyser i dramaturg związany z teatralnym ruchem offowym. Pracuje jako dziennikarz i krytyk teatralny. Jest instruktorem teatralnym (dyplom MEN). Organizator i szef artystyczny Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Niesfornych „Galimatias". Współpracuje z takimi instytucjami jak Stowarzyszenie Studio Teatralne Koło, Stowarzyszenie Teatru Konsekwentnego, Teatr Stara Prochoffnia Stołecznego Centrum Edukacji Kulturalnej w Warszawie, Teatr Wytwórnia w Warszawie.

Zuzanna Fijewska (ur.1984)
Aktorka, od lat działa w teatralnym nurcie offowym. Jest wielokrotną laureatką nagród aktorskich na krajowych festiwalach teatralnych. Na co dzień studiuje filozofię na UW oraz pracuje jako instruktor teatralny. Obecnie gra w Teatrze Wytwórnia w Warszawie w spektaklu "Paw królowej. Opera praska." (tekst: Dorota Masłowska, reż.: Jacek Papis), a także w monodramie „Głuchoniemoc" w Teatrze Stara Prochoffnia w Warszawie - spektakl otrzymał dwanaście nagród na konkursach i festiwalach teatralnych w całej Polsce.


ZUZANNA: Zwykle dorośli się śmieją, a dzieci siedzą poważnie. Kiedy grałam „Głuchoniemoc" (to historia szesnastolatki z małego miasteczka, która na kościelnej pielgrzymce zaszła w ciążę - przyp. red.) dla młodzieży gimnazjalnej, reakcje były niesamowite. Pojechałam wtedy sama, bez Natalii. Podchodzili do mnie i dziękowali, jakby uwierzyli, że opowiedziałam im swoją własną historię. Najtrudniejszy był proces tworzenia roli, postaci. Moi, właściwie nasi rodzice są psychologami, więc pytałam ich, czy to, co wymyślam, czy jej zachowanie jest wiarygodne. Chodziłam nieustannie myśląc o tej dziewczynie, starając się zrozumieć, co ona czuje, jak sobie to wszystko tłumaczy. Kiedyś się nawet na ulicy popłakałam. Ale teraz granice tej postaci są już bardzo wyraźnie ustalone. Mam wrażenie, że moją strefę obronną tworzy współczucie ludzi, oglądających spektakl. Dzięki temu ja, jako aktorka, nie jestem na scenie taka bezbronna.

NATALIA: Ja za każdym razem przeżywam ten tekst. Zresztą podchodzę bardzo osobiście do każdego swojego spektaklu, nawet kiedy jest już skończony. Ludzie myślą, że siedzę tylko z tyłu publiczności i machinalnie włączam i wyłączam światło i muzykę, a ja tymczasem za każdym razem „oglądam" spektakl, jakbym go widziała po raz pierwszy. I oceniam, czy tym razem poszło dobrze, prawdziwie. „Głuchoniemoc" była zresztą oparta na prawdziwym zdarzeniu sprzed dwudziestu lat. Dziecko się urodziło i nawet byłyśmy na jego ślubie - uśmiecha się Zuzanna.

ZUZANNA: Starałyśmy się, żeby postać dziewczyny była siebie nieświadoma. W tekście nie pojawiają się słowa: czuję, sądzę. Nie oceniamy kościoła, rodziców. Opowiadamy tylko fakty. Ocena dokonuje się dopiero u widza w głowie. Trudno zatrzymać jego uwagę przez czterdzieści pięć minut. Musiałam trochę przerysować tę postać. W czasie Przeglądu Monodramu Współczesnego w Prochoffni jurorzy poprosili mnie, żebym przyszła do nich po spektaklu. Chcieli zobaczyć, jaka jestem, jak mówię, jak się zachowuję, jak wyglądam. Kiedy weszłam do pokoju, powiedzieli ze zdziwieniem: O! Jaka ładna.

NATALIA: Właściwie jest nas cztery, ale każda interesuje się czymś innym. Tylko najmłodsza Marianna, która ma teraz 12 lat, robi wszystko. 20-letnia Agata głównie śpiewa, chociaż aktorstwo również ją pociąga - gra w „Różowej skarpetce" razem z Pauliną Włosowską (także mojego autorstwa). Występowałyśmy jako „Siostry Fijewskie" już w szkole. Najpierw był napisany przeze mnie „Życiorys kobiety nowoczesnej", byłyśmy do siebie tak podobne, że mogłyśmy grać jedną postać, która dorastała na oczach widzów, 8-letnia Agata, 11-letnia Zuzanna i 14-letnia Natalia. Z tym spektaklem pojechałyśmy na pierwszy przegląd.

ZUZANNA: Miałyśmy w szkole takiego nauczyciela, który bardzo nas zachęcał do tworzenia. Nie zwracał nawet uwagi na efekty, zależało mu na samym procesie. To był Wojtek Lisiecki. No i była babcia, Klara Fijewska, aktorka, ona się z nami bawiła w teatr, zachęcała.

NATALIA: Wtedy i ja grałam, teraz już nie gram. Wiem dobrze, co chcę robić, choć długo byłam niezdecydowana i robiłam różne rzeczy. Dwa razy zdawałam na reżyserię do AT, ale się nie dostałam i dobrze, bo teraz wiem, że nie chcę reżyserować cudzych tekstów, chcę robić teatr autorski.

ZUZANNA: Ja trzy razy zdawałam na aktorstwo, chciałam się uczyć, za trzecim razem powiedzieli mi: po co chcesz iść do szkoły aktorskiej, przecież już jesteś aktorką, pomożemy ci zdać egzamin eksternistycznie. Jestem więc w pewnym sensie samoukiem, chociaż cały czas bardzo intensywnie poszukuję swojej osobowości scenicznej. Moja mama od zawsze mnie prosiła, powtarzała: tylko nie zostań aktorką, bo to bardzo ciężki zawód. Ale w pewnym momencie nie było już odwrotu, po prostu wiedziałam, że to jest to, co chce w życiu robić.

NATALIA: Kiedy miałam siedem lat, przeprowadziliśmy się do Teresina, tam mieszkałyśmy, ale do szkoły chodziłyśmy w Warszawie. Dlatego mam bardzo silne poczucie „dwupochodzeniowości", borykam się z tym, że jestem taka miejsko-wiejska. Ani w Warszawie nie byłam u siebie, ani w Teresinie. Mam przez to duży dystans do obu rodzajów mentalności - jakbym oba te zjawiska obserwowała z zewnątrz. Teraz też jednocześnie pracuję w domu Kultury w Teresinie i robię spektakl w warszawskim Teatrze Wytwórnia.

ZUZANNA: W tym Domu Kultury też kiedyś wystawiałyśmy sztuki. Dyrektor prawie został zwolniony, kiedy prokościelna rada gminy zobaczyła programy do spektaklu - to była groteska, w której ja grałam burdelmamę, a dziewczyny grały prostytutki, w programie było napisane: prostytutka pierwsza, prostytutka druga i imiona dziewczyn.

NATALIA: Nie da się ukryć, że uprawiamy tak zwany „teatr kobiecy”. Myślę, że w Polsce to dziś jeszcze rzadkie. Ale potrzebne.

Więcej o najbliższych planach sióstr Fijewskich na ich stronie internetowej.


PISANO O SIOSTRACH

„Napisana i wyreżyserowana przez starszą siostrę „Głuchoniemoc" jest monologiem dziewczyny, która czeka na badanie ginekologiczne przed sądowa sprawą o ustalenie ojcostwa. To prawdziwy ‘człowiek bez właściwości' - zahukana, niedoświadczona szesnastolatka z rozbitego domu, którą na pielgrzymce upił i wykorzystał jakiś student, nieznany jej nawet z nazwiska. Banał, wydawałoby się, ale w szczegółach rzecz przejmująca. Dziewczyna nie ma bowiem oparcia ani w znerwicowanej matce, ani w zakutym księdzu, ani w merkantylnym pisemku dla nastolatek, ani w szkole, gdzie kadrze zależy tylko na tym, żeby nie było kłopotów. Jest sama ze swym problemem i rozpaczą, której nawet nie potrafi wyrazić - używa prostej, potocznej składni, słów posiłkowych takich jak „no", „bo" - bo tak jest, bo nie ma żadnych narzędzi, żeby zmienić świat, żeby wyrazić siebie. (...) Dawno nie słyszałam tak dobitnie mówiącego o rzeczywistości tekstu. Dobitnie, a jednak niezwykle subtelnie, bo odwagą jest poruszać, choćby półsłówkami, temat tego, co się dzieje wieczorami na pielgrzymkach w kraju o takim stopniu zakłamania moralnego jak Polska."
Hanna Bałtyn - fragment podsumowania Przeglądu Teatrów Amatorskich SPOT 2005


„Młodziutka Zuzanna Fijewska godnie podtrzymuje rodzinne tradycje aktorskie."
Iza Natasza Czapska, „Życie Warszawy" 90/2005


„W zeszłym roku siostry Fijewskie błysnęły monodramem. Ale jakim! Napisała go Natalia - to opowieść o szesnastoletniej dziewczynie, która na pielgrzymce zaszła w ciążę. Ale tak naprawdę sztuka mówi o wielkiej samotności. Wokół dziewczyny są rodzice, nauczyciele, kościół: wszystko chybione autorytety, które nie potrafią odnaleźć się w tej sytuacji."
Joanna Woźniczko, „Gazeta Wyborcza" - „Gazeta Stołeczna", 29-30 X 2005


„Zdecydowanie najlepszą sztuką autorską, pokazana na festiwalu, jest przejmujący i świetnie zagrany monodram „Głuchoniemoc" w wykonaniu Zuzanny Fijewskiej z Warszawy - moim zdaniem pewniak do jednej z nagród Windowiska. (...) Jest to poruszająca opowieść o dzieciach wchodzących w świat dorosłych; nie tyle ostrzeżenie, co oskarżenie polskiej współczesności".
Mirosław Baran, „Gazeta Wyborcza" - „Trójmiasto", 24 X 2005


„Pojawiło się w Łodzi parę ważnych przedstawień atakujących rzeczywistość (...) - jak np. świetny monodram Zuzanny Fijewskiej do tekstu jej siostry Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej "Głuchoniemoc". To historia nastolatki, która zaszła w ciążę podczas pielgrzymki i została ze swym problemem sama. W wykonaniu Fijewskiej banalna opowieść stała się oskarżeniem systemu wychowania, na który składa się obojętna rodzina, zajęty sobą Kościół, infantylna prasa dla nastolatek i szkoła, dla której uczennica w ciąży jest przeszkodą w osiąganiu jeszcze lepszych wyników. Uzdolniona aktorka zbudowała postać znerwicowanej, jąkającej się dziewczyny, która usiłuje wybuchami mechanicznego śmiechu pokryć samotność i ból."
Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza" 12 XII 2005

Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną