Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Film

Buntownik z blokowiska

Recenzja filmu: "Made in Poland", reż. Przemysław Wojcieszek

Piotr Wawer w roli Bogusia – rewolucjonisty amatora Piotr Wawer w roli Bogusia – rewolucjonisty amatora EPEL POL / materiały prasowe
Siedemnastoletni Boguś Kowalski, były ministrant, postanowił zmienić świat.

Obudził się pewnego dnia i poczuł, że jest straszliwie zdenerwowany. Jak tłumaczy potem kumplowi z blokowiska: „Jestem wkurwiony, chcę walczyć. Nie czujesz tego? To wisi w powietrzu. Wkurwienie – to będzie AIDS XXI wieku...”. Jak każdy początkujący rewolucjonista Boguś wierzy, iż może porwać tłumy. „Wstawać, skurwysyny, wstawać. To rewolucja!”– krzyczy w stronę mieszkańców szarych blokowisk. Ktoś jednak radzi mu życzliwie, by zamknął mordę. Im bardziej pogrąża się w swym „wkurwieniu”, tym bardziej czuje się osamotniony. Próżno szuka wsparcia u swych dawnych autorytetów, z jednej strony księdza, z drugiej nauczyciela polskiego, miłośnika zaangażowanej poezji Władysława Broniewskiego. Teraz obaj są już tylko żałosnymi figurami. Nie mówiąc o matce, której jedyną i prawdziwą miłością życia pozostaje Krzysztof Krawczyk.

Przemysław Wojcieszek przeniósł na ekran swój dramat „Made in Poland”, który znalazł się w antologii najważniejszych sztuk powstałych w pierwszej dekadzie wieku. Jak buntownik z blokowiska wypada na ekranie? Wojcieszek zrobił skromny film czarno-biały, jednocześnie zaś ostry, dynamicznie zmontowany, przypominający wideoklipy. Obraz ma bić po oczach, atakować widza od pierwszej do ostatniej sceny, i to się niewątpliwie udało. Tylko właściwie w jakiej sprawie? Bohater, rewolucjonista amator, który w konwencji teatralnej był przekonujący, tutaj nie porywa, staje się karykaturą kontestatora, z kretyńskim napisem „Fuck off” na czole. Ale może to nie tylko jego wina, lecz czasów, w których bunt w dawnym rewolucyjnym stylu staje się parodią buntu? Tak czy inaczej, Wojcieszek, zarówno w teatrze jak i w kinie, pozostaje wierny sobie, wierząc, że sztuka ma widza poruszać czy nawet, mówiąc językiem Bogusia, „wkurwiać”.

Polityka 13.2011 (2800) z dnia 25.03.2011; Afisz. Premiery; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Buntownik z blokowiska"
Reklama