Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Film

Neapol, mon amour

Recenzja filmu: "Passione", reż. John Turturro

Film Johna Turturro pokazuje muzyczne gwiazdy Południa. Na zdj. Tunezyjka MBarka Ben Taleb Film Johna Turturro pokazuje muzyczne gwiazdy Południa. Na zdj. Tunezyjka MBarka Ben Taleb materiały prasowe
Znaczną część filmu wypełniają zaskakujące inscenizacje melodyjnych, ironicznych piosenek o paradoksach życia na Południu.

Poza architektonicznym pięknem śródziemnomorskiej metropolii, w której mieszkał i tworzył Gustaw Herling-Grudziński, Neapol może się kojarzyć z wiecznie zalegającymi śmieciami na wąskich chodnikach i kamorrą. Po obejrzeniu pełnometrażowego dokumentu „Passione” słoneczne miasto odsłoni jeszcze jedno oblicze – mniej znane, bo muzyczne. Trzeba było Johna Turturro, amerykańskiego aktora o włoskich korzeniach (pamiętamy go m.in. z brawurowych ról w filmach „Barton Fink” i „Big Lebowski”), aby ów fenomen ludowych, spontanicznie tworzonych, ulicznych piosenek uporządkować, a potem z pasją i wdziękiem przedstawić międzynarodowej publiczności. Turturro, mimo że gra rolę reżysera i narratora gawędziarza, szybko usuwa się w cień. Pierwszy plan pozostawia żywiołowym wykonawcom i przygodnym komentatorom, wśród których są zarówno poeci oraz profesorowie, jak i anonimowi mieszkańcy wspominający słynne arie legendarnych neapolitańskich tenorów: Fernanda De Lucii i Caruso.

Znaczną część filmu wypełniają jednak zaskakujące inscenizacje melodyjnych, ironicznych piosenek o paradoksach życia na Południu. O tym na przykład, że strażnicy więzienni podlizują się mafiosom, prostytutki wykłócają się o utraconą godność, a wkurzeni na Boga biedacy zamiast prosić o cud, żądają go. Piosenki, w których mieszają się rytmy reggae, dźwięki tammuriaty, gardłowe północnoafrykańskie zaśpiewy przeplatają się z archiwalnymi nagraniami ilustrującymi smutną historię miasta żyjącego wiecznie w strachu. Jak nie przed erupcją Wezuwiusza, to przed podbojami Arabów, Normanów czy Amerykanów, którzy, wyzwalając kraj od faszystów, pozostawili po sobie trwałe pamiątki w postaci czarnoskórych dzieci wychowujących się bez ojców. „Passione” nie jest jakoś specjalnie nowatorskim dziełem, piosenki zapadają jednak w pamięć, a to się liczy.

Polityka 34.2011 (2821) z dnia 16.08.2011; Afisz. Premiery; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Neapol, mon amour"
Reklama