Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

„Obcy” – nowe otwarcie

Recenzja filmu: "Prometeusz", reż. Ridley Scott

Charlize Theron jako Meredith Vickers Charlize Theron jako Meredith Vickers 20th Century Fox / materiały prasowe
Przygnębiający, dekadencki spektakl nie odbiega stylistycznie od „Obcego – Ósmego pasażera Nostromo”.

Moda na opowieści nawiązujące do tematyki wcześniejszych filmów (tzw. rebooty) przynosi fascynujące efekty. Nowe otwarcie „Obcego” dokonane przez 75-letniego Ridleya Scotta – ojca założyciela popularnej sagi science fiction – nie jest bynajmniej komercyjną grą obliczoną na dyskontowanie sukcesów czterech poprzednich odcinków, lecz zaskakującą propozycją odczytania kosmicznego thrillera w historiozoficzno–antropologicznym kontekście. Akcja widowiskowego „Prometeusza” rozpoczyna się pod koniec XXI w. W ekspedycję naukową mającą wyjaśnić, skąd się wzięło życie na Ziemi, zainwestowano bilion dolarów. Ślady i wskazówki, gdzie przebywają nasi stwórcy, zostały odczytane ze starożytnych piktogramów z powtarzającym się symbolem odległych gwiazd pozostawionych przez wymarłe cywilizacje. Szlachetnemu przedsięwzięciu poznania inteligencji, której prawdopodobnie ludzkość zawdzięcza swoje istnienie, i nawiązania z nią kontaktu towarzyszy też inny cel. Schorowany sponsor wyprawy wierzy, że przy okazji zostanie odnaleziony klucz do nieśmiertelności.

Oprócz wątków dänikenowskich pojawia się też m.in. kwestia lojalności i uczłowieczenia robotów, eksploatowana wcześniej w „Łowcy androidów”. Dynamicznie prowadzona akcja z udziałem gwiazd – m.in. Michaela Fassbendera w roli androida i Charlize Theron jako dowódcy załogi statku kosmicznego – znajduje nieoczekiwaną kulminację, która pozbawia złudzeń co do łagodnego oblicza stwórcy – kimkolwiek on jest.

Za jednym zamachem w dwugodzinnym filmie zostaje przedstawiony cały wachlarz nurtujących ludzkość problemów: od mechanizmu przekazywania życia, kierunku ewolucji po tajemnicę DNA i sens wiary, co może niektórych śmieszyć. Tym, co różni „Prometeusza” od innych przedsięwzięć, jest radykalny pesymizm autora starającego się uzmysłowić widzom, że to, co biorą za niebo, w każdej chwili może okazać się piekłem.

Przygnębiający, dekadencki spektakl nie odbiega stylistycznie od „Obcego – Ósmego pasażera Nostromo”. Dominują biomechaniczne, szaro-sino-stalowe barwy (świetne zdjęcia Dariusza Wolskiego), a kolejnym wyrazem dbałości o zachowanie spójności jest tajemnicza, budząca zdecydowanie nieprzyjemne skojarzenia scenografia, której udzielił błogosławieństwa szwajcarski malarz Hans Rudolf Giger.

Prometeusz, reż. Ridley Scott, prod. USA, 124 min

Polityka 30.2012 (2868) z dnia 25.07.2012; Afisz. Premiery; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "„Obcy” – nowe otwarcie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną