Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Stalingrad w 3D

Recenzja filmu: „Stalingrad”, reż. Fiodor Bondarczuk

Kadr z filmu „Stalingrad”. Kadr z filmu „Stalingrad”. UIP / materiały prasowe
Ponad dwie godziny łomotu, eksplozji i scen walk rodem z gry komputerowej najnowszej generacji.

Do wymienionych wyżej podstawowych informacji należałoby dodać jeszcze jedną – budżet filmu: 30 mln dol. Ale nakłady z pewnością szybko się zwrócą, dzieło Fiodora Bondarczuka cieszy się wielkim powodzeniem w Chinach, gdzie bije rekordy frekwencji, a więc zapewne też wpływów. Rosjanie docenili „Stalingrad”, zgłaszając go do Oscara. Co zatem widzimy na ekranie? Wielkie widowisko wojenne, Stalingrad w trzech wymiarach. Już pierwsze sekwencje, pokazujące płonących żołnierzy przeprawiających się przez Wołgę, zasługiwałyby na nagrodę za efekty specjalne. A to dopiero zapowiedź tego, co nas czeka. Ponad dwie godziny łomotu, eksplozji i scen walk rodem z gry komputerowej najnowszej generacji. Do tego muzyka Angelo Badalementiego oraz wokal samej Anny Netrebko.

Niestety, szybko oswajamy się z nadmiarem atrakcji, więc zaczynamy śledzić akcję, która razi wszystkimi uproszczeniami dobrze znanymi z historii rosyjskiego (i radzieckiego) kina wojennego. Bondarczuk zawęża pole walki, przeciwnicy znajdują się bardzo blisko siebie, w odległości strzału, w dwóch domach po przeciwnych stronach placu. Z tym że siły są nierówne, Rosjan jest kilkoro, ale będą walczyć do końca, wykonując w finale spodziewany gest heroiczny. Niemcy są źli, ale nie wszyscy, jest bowiem wśród nich wrażliwy kapitan (w tej roli Thomas Kretschmann, znany z roli dobrego Niemca w „Pianiście” Polańskiego), który romansuje z Rosjanką, ładną blondynką. Ale czy w piekle jest miejsce na miłość? Niemniej próba porozumienia niemiecko-rosyjskiego ponad frontem powinna być zauważona.

Jak by mało było stereotypów, zza kadru potwornie przynudza narrator, w ostatnich swych kwestiach osiągając szczyty patriotycznej ględźby. W sumie – „Stalingrad” to wyspekulowany rosyjski produkt eksportowy, który śmiało może konkurować z trójwymiarowymi hitami dominującymi dzisiaj na ekranach największych multipleksów.

Stalingrad, reż. Fiodor Bondarczuk, prod. Rosja, 135 min

Polityka 48.2013 (2935) z dnia 26.11.2013; Afisz. Premiery; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Stalingrad w 3D"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną