Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Onanistyka naukowa

Recenzja filmu: „Ona”, reż. Spike Jonze

Joaquin Phoenix w filmie o tym, czy można być szczęśliwym z wirtualną sekretarką. Joaquin Phoenix w filmie o tym, czy można być szczęśliwym z wirtualną sekretarką. Sony Pictures / materiały prasowe
Filozoficzna opowieść o wirtualnej relacji z maszyną, która spełnia jednostronne wyobrażenia o prawdziwym uczuciu.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to lepsza wersja topornej komedii „Don Jon”. Główną zaletą tamtej było otwarte stawianie wstydliwego pytania, czy seks uprawiany samotnie może konkurować z realnym związkiem. Spike Jonze („Być jak John Malkovich”, „Adaptacja”) udowodnił nie raz, że jest zbyt inteligentnym twórcą, aby zadowalać się tym, co i tak powszechnie wiadomo. W tym przypadku – że masturbacja jest jałowa. Ubiera więc swoją opowieść o tęsknocie za idealną miłością w konwencję romantycznego melodramatu science fiction, w którym partnerką wrażliwego bohatera jest system operacyjny o nazwie Samantha. Program komputerowy uwodzi właściciela, porządkując mu skrzynkę mailową, organizując plan dnia, przypominając o obowiązkach w pracy, przede wszystkim jednak żartując i rozmawiając z nim o jego potrzebach i głębszych życiowych problemach. Grany przez Joaquina ­Phoenixa specjalista od rozterek sercowych (zajmuje się zawodowo pisaniem listów miłosnych na życzenie) właśnie się rozwodzi, jest rozczarowany przygodnymi kontaktami seksualnymi, wierną mu jak pies wirtualną sekretarkę z cudownie zmysłowym głosem Scarlett Johansson zaczyna więc traktować jak ostatnią szansę na przeżycie czegoś ważnego. Ku zaskoczeniu „Ona” nie jest komedią, tylko rozwijaną na poważnie, w tonie dyskursu filozoficznego opowieścią o wirtualnej relacji z maszyną, która spełnia jednostronne wyobrażenia o prawdziwym uczuciu. Jonze ani na moment nie daje do zrozumienia, że jego bohater jest wariatem. Nawet scena seksu z komputerem (onanii) jest potraktowana serio, choć nie sposób się przy niej nie śmiać. Jeśli „Ona” czymś porusza, to nie pytaniem, czy maszyna może czuć i zastępować człowieka, tylko czy człowiek potrafi jeszcze kochać? W tym sensie, jako zgrabna metafora alienacji, film Jonze’a jest odkryciem.

Ona, reż. Spike Jonze, prod. USA, 120 min

Polityka 7.2014 (2945) z dnia 11.02.2014; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Onanistyka naukowa"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną