Nagrodzony na festiwalu w Berlinie poetycki debiut Kazacha Emira Baigazina „Lekcje harmonii” (Srebrny Niedźwiedź za wkład artystyczny) ogląda się z rosnącym podziwem. Film zaskakuje nieoczekiwanym połączeniem brutalnego, sensacyjnego widowiska z subtelnym dramatem o dojrzewaniu, osadzonym w środowisku szkolnym. Z jednej strony atmosfera jak z gangsterskich filmów Scorsesego, z drugiej – spokojna, symboliczna narracja, kojarząca się z kinem Tarkowskiego, przede wszystkim z natchnionym „Zwierciadłem”. Baigazin tworzy wewnętrzny, duchowy portret bystrego, nadwrażliwego, autystycznego dziecka, porzuconego zaraz po urodzeniu przez matkę (o ojcu nic nie wiadomo). W prymitywnym wiejskim gospodarstwie babki musi spełniać obowiązki dorosłego. Już w pierwszej, wywołującej wstrząs scenie widzimy, jak z kamienną twarzą zabija i oprawia owcę. W klasie dorastający chłopak jest upokarzany, szykanowany, traktowany jak parias przez młodych przestępców wymuszających haracz dla nieokreślonych organizacji fundamentalistów islamskich.
Mimo nagromadzenia przemocy i okrucieństwa w tym dramacie zemsty dominuje zgoła odmienna, wyciszona, wręcz metafizyczna refleksja, kierująca uwagę na sprawy natury ogólniejszej. Brak więzi rodzinnych, bezwzględność działania mafii i policji, słabość edukacji układają się w dość wyraźny społeczny ciąg przyczyn i skutków tragedii. Reżyser rozszerza jednak ten łańcuch na całość – nie tylko międzyludzkich relacji. Obrazy cierpienia zwierząt, zadawania gwałtu przyrodzie, wyobrażonego raju, tworzą odnoszące się do ironicznego tytułu obrazy „harmonii” naszego świata.
Lekcje harmonii, reż. Emir Baigazin, prod. Kazachstan, Niemcy, Francja, 120 min