Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Film

Co śmieszy Belga

Recenzja filmu: „O matko! Umrę…”, reż. Xavier Seron

Jean-Jacques Rausin jako 37‑latek w strachu przed śmiercią Jean-Jacques Rausin jako 37‑latek w strachu przed śmiercią Spectator / materiały prasowe
Film trafi w gusta bardziej wyrafinowanych widzów.

O poczuciu humoru Belgów mamy raczej mgliste wyobrażenie, więc jest okazja, żeby się czegoś dowiedzieć. Debiut Xaviera Serona to czarna komedia, z akcentem na czarna. Nie tylko dlatego, że reżyser zdecydował się na czarno-białe zdjęcia. Głównym bohaterem filmu jest zbliżający się do czterdziestki nieudacznik, niespełniony aktor zatrudniony w sklepie z artykułami gospodarstwa domowego. Nudniejszej pracy nie mógł chyba znaleźć. Na tym jednak nie koniec pecha. Jego matka choruje na raka, ściślej na raka piersi – szczegół ma znaczenie, kiedy bowiem badania pokażą, że kobieta nieoczekiwanie wraca do zdrowia, syn poczuje, że przejął od niej chorobę, zlokalizowaną dokładnie w tym samym miejscu. Co można interpretować filozoficznie – skoro matka przekazała mu życie, to może przekazać też śmierć. Albo trywialnie – facet nie potrafi oderwać się od matczynej piersi, co rodzicielka wykorzystuje, a on się na to godzi.

Filmów o chorobach powstało wiele, ale zwykle były to dramaty psychologiczne, tymczasem Belg próbuje rozbrajać lęki śmiechem, z różnym skutkiem. Zwraca natomiast uwagę oryginalna forma kadru, odwołania do barokowej ikonografii i muzyka z tej epoki. W sumie raczej ciekawostka repertuarowa, ale niewykluczone, że film trafi w gusta bardziej wyrafinowanych widzów.

O matko! Umrę…, reż. Xavier Seron, prod. Belgia/Francja, 90 min

Polityka 39.2016 (3078) z dnia 20.09.2016; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Co śmieszy Belga"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną