Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Strasznie wtórny film

Recenzja filmu: „Obcy: Przymierze”, reż. Ridley Scott

„Obcy: Przymierze” „Obcy: Przymierze” mat. pr.
Nowa odsłona najsłynniejszego kosmicznego horroru przeraża jedynie lenistwem reżysera i scenarzystów, którzy nawet nie starali się pokazać niczego nowego, bawiąc się w filmowy recykling na absolutnie każdym polu.

Ridley Scott odsłania kolejne tajemnice opowieści o Inżynierach, stworzonej przez nich broni biologicznej, czyli ksenomorfach, a także o pochodzeniu samych ludzi, który to wątek stał się dominującym dla serii w „Prometeuszu”. W „Przymierzu” jest kontynuowany. Bo nowy „Obcy” to właśnie kontynuacja filmu z 2012 r., choć nie do końca oczywista, bo większość czasu ekranowego spędzamy z zupełnie nowymi bohaterami, a nawet gdy ci spotykają znane nam z poprzedniego obrazu w serii postacie, dzieje się to na nowej planecie.

To rozdzielenie fabularne, nowe otwarcie niejako, niech nikogo jednak nie myli, ponieważ Scott może i przedstawia nam nowych bohaterów, nowe lokacje, a nawet nieco innego ksenomorfa, wszystko to jednak łudząco przypomina elementy, które widzieliśmy już we wcześniejszych odsłonach tej kosmicznej serii.

Mamy więc „nową Ripley”, czyli silną postać kobiecą, w którą wciela się Katherine Waterston, mamy niepewnego siebie, nieprofesjonalnego kapitana (Billy Crudup), mamy wątek wiary i jej odbioru przez ludzi przyszłości, wałkowany już w „Prometeuszu”, mamy wreszcie androida, a nawet dwa, z których jeden jest zły, bo zapatrzył się w ksenomorfy i w sumie „napuszcza” je na ludzi, co też już widzieliśmy, nie raz, nie dwa.

Przede wszystkim natomiast dostajemy, znowu, utarty schemat fabularny: statek przemierza kosmos, statek trafia na obcą planetę (tu, jak w pierwszym „Obcym”, śledząc tajemniczą transmisję), załoga wychodzi na zewnątrz, trafia na obcy statek/ruiny, nieopatrznie włazi do środka i zostaje zaatakowana przez obce organizmy – te rozwijają się w niektórych z nich, wydostają się na zewnątrz w fontannie krwi i do wtóru łamanych żeber, by następnie siać zniszczenie i w finale dać się pokonać silnej postaci kobiecej.

Wychodzi na to, że Ridley Scott po prostu nie ma nam już nic nowego do powiedzenia. Powtarza te same nadumane pytania o pochodzenie człowieka, sięga po stare sztuczki, wykorzystuje zużyte do obrzydzenia fabularne schematy, a jedyne, co mu zostało, to oko do świetnych scenografii, scenerii i kostiumów, no i Dariusz Wolski za kamerą, którego zdjęcia to jedna z nielicznych ozdób tej produkcji.

Największym grzechem Scotta pozostaje zaś fakt, że zapomniał, co czyniło oryginalnego „Obcego” tak atrakcyjnym – to groza, fakt, że ksenomorf nie był tylko kolejnym filmowym monstrum z kosmosu, ale ucieleśnieniem naszego lęku przed ciemnością, niepohamowaną, zabójczą siłą, demonem niemalże. Nie trzeba było do tego wielu efekciarskich i makabrycznie krwawych scen, nie trzeba było rozbuchanych sekwencji akcji, liczyła się atmosfera grozy i nieustannego zagrożenia. Tego w „Przymierzu” nie ma, bo zamiast tego dostajemy podrzędny kosmiczny thriller, z biegającymi w te i we w tę monstrami, bezradnie strzelającymi bohaterami i kilkoma przesadnie krwawymi scenami (ta pod prysznicem była po prostu niepotrzebna).

Dziwi, że reżyser tak uznany wyraźnie nie potrafi odpuścić historii, w której już dawno temu powiedział wszystko, co miał do powiedzenia. Zamiast więc iść dalej, tworzyć, Scott powtarza za młodszym sobą, czyniąc to jednak nieudolnie i chyba od niechcenia, co widać choćby po pracy aktorów, bez wyjątku grających poniżej swoich możliwości.

Obcy: Przymierze, reż. Ridley Scott, prod. Australia, Nowa Zelandia, USA, 122 min

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną