Lucy odziedziczywszy dworek, zamieszkuje na krajowym rancho. Staje się zapaloną orędowniczką trzeźwości, organizatorką kursów angielskiego, tropicielką fuchy i nieróbstwa. Dzięki postawie Lucy serial nabiera też waloru edukacyjno-społecznego, staje się rodzajem moralitetu. Niestety, brakuje w nim dynamizmu, żywej akcji.
Są jednak i plusy. Znajdziemy w tym serialu sporo gorzkich obserwacji obyczajowych, bezlitosnych portretów rodaków, ciekawie zarysowany konflikt między wójtem a plebanem, a nawet rozważania na temat wolności prasy.
Znajdziemy także kilka świetnie zagranych postaci. Cezary Żak w podwójnej roli wójta i księdza (zwłaszcza tej drugiej, gdzie czasami przypomina księdza Jankowskiego, kiedy indziej Rydzyka) tworzy kreację. Doskonała i zabawna jest Marta Lipińska w roli gospodyni proboszcza (wręcz czeka się na jej epizody). Bardzo dobry Paweł Królikowski w roli oberwańca Kusego, który zaskakuje nieoczekiwaną wiedzą.
W sumie „Rancho” to próba stworzenia serialu na kontrze do „M jak miłość”, czyli wyjrzenia poza domowe opłotki.
Rancho, reż. Wojciech Adamczyk, premiera 5 marca, godz. 20.10, TVP 1