Siła tradycji
Recenzja filmu: „Nie jestem czarownicą (I Am Not a Witch)”, reż. Rungano Nyoni
Dziewięciolatka z Zambii Shula (Maggie Mulubwa) oskarżona o uprawianie czarów, zostaje po krótkim śledztwie policyjnym wysłana do obozu dla wiedźm. Wierzenie jest takie: jeżeli przetnie przypiętą do siebie białą szarfę, która uniemożliwia jej odlecenie z obozu, zostanie zmieniona w kozę. Do obozu przyjeżdżają autokary z zagranicznymi turystami, a Shula też jest wożona, by identyfikować z pomocą czarów złodziei w lokalnej społeczności. Dziewczynkę obóz jednocześnie wyklucza, krzywdzi, ale daje też wsparcie ze strony innych kobiet i pomaga poznać znaczenie wolności osobistej.
Reżyserka Rungano Nyoni nie boi się w ścieżce dźwiękowej łączyć wątki z muzyki klasycznej z muzyką taneczną i ludową. A feminizm i folklor dopełnia w „Nie jestem czarownicą” społecznym komentarzem i wątkami komediowymi. Przygotowując się do tego filmu, odwiedziła prawdziwe obozy skupiające starsze kobiety, funkcjonujące w Zambii i Ghanie, gdzie nadal nie przeprowadzono kampanii społecznych mających uświadomić, że czarownice nie istnieją.
Dla Nyoni to film o tym, jak ludzie narzucają zasady i jak trudno przestać się do nich stosować, zwłaszcza jeśli są to niepisane zasady tradycji. Dlatego zebrała pieniądze dla Mulubwy, która przed zagraniem tej roli nigdy nie chodziła do szkoły, i teraz dziewczynka będzie się uczyć w Lusace, w stolicy Zambii.
Nie jestem czarownicą (I Am Not a Witch), reż. Rungano Nyoni, prod. Wielka Brytania, Niemcy, Francja, 93 min