Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Film

Zmierzch

Recenzja filmu: "Zmierzch", reż. Catherine Hardwicke

Jest czego się bać, ale też bez przesady

Co to się ludziom może czasem przyśnić! Stephenie Meyer (ur. w 1973 r. w Connecticut), absolwentce wydziału literatury angielskiej, mormonce, matce trzech synów, przyśnił się pewnej nocy cały gotowy rozdział historii o miłości amerykańskiej nastolatki i wampira. Po przebudzeniu zaczęła pisać i w ten sposób powstała czterotomowa saga, która wkrótce zajęła na dłużej pierwsze miejsce na wszystkich liczących się listach bestsellerów i trafiła do 37 krajów, gdzie w sumie sprzedano około 25 mln egzemplarzy. Joanne Rowling, której przyśnił się Harry Potter, ma poważną konkurencję.

Tymczasem do naszych kin trafia „Zmierzch”, ekranizacja pierwszego tomu dzieła Stephenie Meyer, w Stanach przyjmowana entuzjastycznie. W Polsce raczej nie należy spodziewać się podobnego sukcesu. Jest w kinie amerykańskim podgatunek, którego wręcz nie znoszę, są to mianowicie filmy z życia nastolatków, tym bardziej kretyńskie, im bardziej próbują być poważne. I „Zmierzch” w gruncie rzeczy jest kolejnym obrazem z tej infantylnej serii, tyle że z dodanym wątkiem wampirycznym. Oto 17-letnia Bella, dziewczyna nad wiek rozwinięta emocjonalnie, w związku ze skomplikowaną sytuacją rodzinną zmienia adres i szkołę. Nowe towarzystwo jest średnio ciekawe, z jednym wszakże wyjątkiem. Bella od razu zwraca uwagę na przystojnego i mrocznego Edwarda, który wyróżnia się na tle głupkowatych kolegów.

Jak się okaże, to wampir we własnej osobie, który też zakochał się w dziewczynie. Jest jednak kłopot. Wprawdzie Edward pochodzi z rodziny wampirzej, która zadowala się krwią zwierzęcą (są zatem swego rodzaju wegetarianami), ale co będzie, jeżeli pierwotne instynkty się jednak odezwą? W dodatku po okolicy krąży banda najprawdziwszych krwiopijców, którzy mają chrapkę na dziewczynę.

Jest czego się bać, ale też bez przesady; wszystko przecież musi skończyć się tak, by wkrótce mógł powstać ciąg dalszy.

 

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną