Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Nad jeziorem Tahoe

Recenzja filmu: "Nad jeziorem Tahoe", reż. Fernando Eimbcke

Piękne i nastrojowe niszowe kino.

39-letni Meksykanin Fernando Eimbcke zrealizował do tej pory zaledwie dwa fabularne filmy, ale znawcy kina artystycznego już o nim niejednokrotnie słyszeli. Jego debiut sprzed pięciu lat „Temporada de patos”, o przyspieszonym dojrzewaniu dwóch nastolatków, których rodzice się rozwodzą, otrzymał sporo międzynarodowych wyróżnień. „Nad jeziorem Tahoe”, najnowszy dramat Meksykanina, nagradzano m.in. w Berlinie i Los Angeles i mimo że porusza ten sam temat – dorastania w obliczu traumy – zadziwia, wzrusza. Godna uwagi jest jego forma, złożony jest zaledwie z kilkunastu bardzo długich scen. Na pozór nic ważnego się nie dzieje. Kamera zatrzymuje się na twarzy 14-letniego wyrostka, pokazuje jego bezradność, szamotaninę po rozbiciu samochodu. Wokół nikogo, żadnego ruchu ani innych pojazdów, jak mogło więc dojść do wypadku w szczerym polu? Zagadka zostaje rozwiązana dopiero pod koniec filmu, przy czym nie chodzi tu o budowanie jakiejś intrygi kryminalnej, tylko o psychologię człowieka, któremu rozpadł się świat.

Obserwacja pozornie niewiele znaczących zachowań ma zbliżać widza do bohatera, pokazywać jego zagubienie, alienację, próbę nawiązania jakiegoś bliższego kontaktu z równie bezradnymi i nieszczęśliwymi mieszkańcami wyludnionej okolicy. Umiejętnością Eimbcke jest opisywanie samotności bez użycia słów. To rzadkość. Przeważnie takie eksperymenty kończą się nieciekawie.

Tymczasem po raz kolejny Meksykanin udowadnia, że świetnie sobie radzi z trudną minimalistyczną estetyką. Wie, jak komponować dramaturgię z niczego. Dobrze prowadzi aktorów naturszczyków. Piękne i nastrojowe niszowe kino.

 

Polityka 23.2009 (2708) z dnia 06.06.2009; Kultura; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Nad jeziorem Tahoe"
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną