Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Miasto z morza

Recenzja filmu: "Miasto z morza", reż. Andrzej Kotkowski

Morze jest, lecz miasta nie widać

Najkrótsza recenzja filmu „Miasto z morza” opowiadającego o budowie Gdyni mogłaby brzmieć tak: morze jest, lecz miasta nie widać. Ambitny reżyser Andrzej Kotkowski podjął się zadania ponad siły – okazało się bowiem, że nasza kinematografia nie jest dzisiaj w stanie wyprodukować podobnego dzieła. Brakuje dotkliwie funduszy (mimo wsparcia władz Gdyni), co widać na ekranie: niby trwa wielka budowa, a tymczasem wciąż oglądamy jakieś wstępne roboty ciesielskie i kilka tych samych barek pływających w tle.

Słaby jest scenariusz oparty na powieści Stanisławy Fleszarowej-Muskat „Tak trzymać”, przypominający najbardziej zgrane schematy socrealistyczne – trzeba wykonać plan, przeszkody się piętrzą, ale załoga trwa na posterunku. Równolegle toczy się wątek romansowy: chłopak, który przyjechał budować Gdynię z odległej wsi, zakochał się w miejscowej Kaszubce, zaś jej ojciec nie chce widzieć w rodzinie obcego. Czyli mezalians, ale prawdziwa miłość w końcu zatryumfuje. Nieźle radzą sobie natomiast młodzi aktorzy, czego nie da się powiedzieć o bardziej doświadczonej części obsady. Widz wychodzący z kina może pomyśleć, że łatwiej było przed wojną zbudować miasto, niż dzisiaj zrobić o tym film.


Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną