Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Tercet egzotyczny z Zabierzowa

Grzegorz Kozakiewicz

Od czasu do czasu zdarza się, że autorzy prozy kryminalnej łączą się w dwójki, by wspólnie pisać książkę, czego przykładem duet Czubaj/Krajewski, ale kryminalne tercety to prawdziwa rzadkość. Dość powiedzieć, że „Orchidea” Grina/Grzegorzewskiej/Świetlickiego jest pierwszą tego rodzaju powieścią napisaną przez trójkę autorów od międzywojnia. Poza tym krakowscy pisarze nawiązali do – zdawać by się mogło – martwej już formuły powieści w odcinkach, początkowe rozdziały publikowane były na jednym z portali internetowych. To nie wszystko: Grin/Grzegorzewska/Świetlicki zamarzyli, by popełnić pastisz powieści kryminalnej. Pisanie pastiszu wiąże się zawsze z balansowaniem na cienkiej linii, oddzielającej literaturę ludyczną od niekoniecznej, by nie rzec – nieważnej. Pisarze z Krakowa przeszli po niej brawurowo i z wdziękiem, nawet na chwilę nie tracąc równowagi. Ponieważ autorów książki jest trójka, więc głównych bohaterów liczba taka sama: detektywka Julia Dobrowolska, znana z powieści Grzegorzewskiej, mistrz z trylogii Świetlickiego oraz eksdominikanin Józef Maria Dyduch z „Pana Szatana” Grina. Kraków to małe miasto, więc koniec końców trafiają na siebie, prowadząc sprawę kobiety, którą ktoś powiesił pod mostem Dębnickim, notabene byłej żony mistrza.

Akcja „Orchidei” toczy się niespiesznie niczym ekspres polskich kolei, ale też nie ona jest najistotniejsza. Autorzy postawili przede wszystkim na wyrafinowaną grę konwencją i fajerwerki wysmakowanego humoru. Już na okładce przeczytać można chociażby, że Grin/Grzegorzewska/Świetlicki mieszkają w Zabierzowie, co jest nawiązaniem do rozpowszechnionego w pewnych kręgach przekonania, że Wielki Kraków ciągnie się aż po Kielce. Często bywa tak, że gdy pisarze zbyt dobrze bawią się przy pisaniu, to niekoniecznie przekłada się to na równie wyborną zabawę czytelnika. Rzecz ujmę krótko: przy lekturze „Orchidei” ubawiłem się setnie.

Marcin Świetlicki, Gaja Grzegorzewska, Irek Grin, Orchidea, Wydawnictwo EMG, Kraków 2009, s. 221

Polityka 47.2009 (2732) z dnia 21.11.2009; Kultura; s. 48
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną