Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Popsute ciała

Recenzja książki: Maciej Sieńczyk, "Przygody na bezludnej wyspie"

„Przygody na bezludnej wyspie” to opowieść szkatułkowa, przywołująca „Rękopis znaleziony w Saragossie”. „Przygody na bezludnej wyspie” to opowieść szkatułkowa, przywołująca „Rękopis znaleziony w Saragossie”. materiały prasowe
Są komiksy, powieści graficzne i tradycyjne, jest i Maciej Sieńczyk, zjawisko osobne.

Są komiksy, powieści graficzne i tradycyjne, jest i Maciej Sieńczyk, zjawisko osobne. Nie tylko dlatego, że jego kreskę od razu rozpoznajemy, podobnie jak jego z lekka pokraczne postaci i groteskowe sytuacje. Niezwykłe jest to, że w trzeciej książce, po „Wrzątkunie” i „Hydroli”, słowa działają równie silnie jak obraz. „Przygody na bezludnej wyspie” to opowieść szkatułkowa, przywołująca „Rękopis znaleziony w Saragossie” – pojawia się nawet pewien Hiszpan z Kadyksu. Wszystko zaczyna się od znalezionego zeszytu, który zawiera opis przygód bohatera. Tak jak w „Rękopisie” nieustannie wszyscy zasiadają i kolejna osoba snuje historię. Przypomina też dziesiątki powieści przygodowych, których bohater wyrusza w daleką podróż, by stać się mężczyzną, zdobyć sławę czy – jak w powiastce filozoficznej – zyskać osobowość i mądrość. Tylko że u Sieńczyka wszystko jest na opak, jak w chorym śnie, nic do siebie nie pasuje. Krajobrazy przypominają postindustrialne pustynie, na wyspie krąży się po piwnicach jakiegoś domu, nawet wyprawa pojazdem pomniejszającym (jak w komiksie o Tytusie) nie jest żadną przygodą, bo nic nie widać.

Jeśli już śledzimy tu jakieś przygody, to dotyczą one nie tyle bohatera, co samych ciał, które rozpuszczają się w wodzie, mają zapachy, są atakowane przez inne, zazwyczaj męskie, ciała. To jest rzeczywiście „Ogród fizjologiczny” – jak sam określił tę książkę Sieńczyk. Tutaj ciała opowiadają jakąś swoją wypartą, perwersyjną historię. Archaiczny język powieści XVIII-wiecznej miesza się tu z socjalistyczną nowomową i napuszonym stylem kiepskiej literatury oraz z wyświechtanymi zwrotami, które same niejako mechanicznie przychodzą do głowy. Okazuje się, że Sieńczyk puszcza w ruch maszynę, język i skojarzenia same się napędzają, tworząc kolejne opowieści. A wszystko to jest tak sugestywne, że z tej rzeczywistości trudno się wyplątać.

Maciej Sieńczyk, Przygody na bezludnej wyspie, Lampa i Iskra Boża, Warszawa 2012, s. 144

Polityka 24.2012 (2862) z dnia 13.06.2012; Afisz. Premiery; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Popsute ciała"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną