W międzywojniu Stefan Zweig był jedną z gwiazd europejskiej literatury. Może nie tej miary, co Tomasz Mann czy Robert Musil, ale jego powieści cieszyły się wielką popularnością. Przedwojenny antysemityzm zniszczył jednak karierę Austriaka, a jej tragicznym epilogiem było samobójstwo w Brazylii.
Christine Hoflehner, tytułowa „dziewczyna z poczty”, pochodzi z rodziny, którą zrujnowała I wojna światowa. Osiem lat po rozpadzie monarchii Austria wciąż pogrążona jest w kryzysie. Christine może pragnąć jedynie tego, by nie stracić skromnej posady asystentki. Niespodziewanie zostaje zaproszona do alpejskiego kurortu przez Claire, ciotkę z Ameryki. Tutaj poznaje świat, z którym wcześniej nie zetknęła się nawet w przeglądanych na poczcie czasopismach i folderach. Z zahukanego wiejskiego kopciuszka w ciągu doby przeistacza się w salonową heroinę. Mężczyźni za nią szaleją, kobiety chcą się pozbyć rywalki. Kiedy wychodzi na jaw pochodzenie Christine, ciotka odprawia ją, by uniknąć skandalu. Jednak dziewczyna nie potrafi już wrócić do dawnego, zwykłego życia. Nienawidzi tego, co ją otacza, i tego, co ją spotkało. Wtedy poznaje równie rozczarowanego rzeczywistością Ferdinanda.
Zweig świetnie portretuje ludzką psychikę, potrafi oddać rozedrganą świadomość bombardowaną przez setki bodźców. Ma balzakowskie wyczulenie na kwestie społeczne i przenikliwość godną Henry’ego Jamesa. Choć „Dziewczyna z poczty” to powieść nieukończona, nie da się tego odczuć w lekturze. Intryga nie znajduje rozwiązania, ale nie można wykluczyć, że właśnie to było zamiarem autora. Szczęśliwie, czasem też wielcy zapomniani powracają we wznowieniach.
Stefan Zweig, Dziewczyna z poczty, przeł. Karolina Niedenthal, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012, s. 336