Droga znikających kobiet
Recenzja książki: Ian Rankin, „Stojąc w cudzym grobie”
Ian Rankin, autor „Stojąc w cudzym grobie”, już lata temu przebojem wdarł się do ścisłej czołówki światowego kryminału, a podziw i milionowe nakłady przyniósł mu cykl z inspektorem Johnem Rebusem z Edynburga (na marginesie – bohater ma polskie korzenie). To solidnie popijający samotnik, który ścigając przestępców, swobodnie traktuje policyjne procedury i literę prawa. W „Stojąc w cudzym grobie” Rebus jest już na emeryturze, ale pracuje jako cywil w policyjnym „archiwum X”. Zgłasza się do niego matka dziewczyny, która lata temu zaginęła przy drodze A9. Twierdzi, że sprawa ma związek ze świeżym zaginięciem nastolatki przy tej samej szosie, jak również z innymi przypadkami znikających kobiet. Początkowo nikt nie traktuje jej poważnie. Jednak Rebus, trochę z nudów, trochę z chęci zapunktowania przed powrotem do policji, o którym marzy, zaczyna dochodzenie.
Wartość prozy kryminalnej Rankina nie zasadza się tylko na pomysłowym rozwinięciu klasycznego wzorca czarnego kryminału, klarowności intryg i mrocznym nastroju. W nowej powieści, podobnie jak w poprzednich, bardzo ważne są wątki obyczajowe i psychologiczne. Autor „Zaułku szkieletów” nieodmiennie snuje opowieść o zmieniającej się z roku na rok Szkocji, czy szerzej – cywilizacyjno-kulturowych przemianach krajów Zachodu. I o nieodwołalnie starzejącym się gliniarzu, który ze swoimi anachronicznymi metodami śledczymi coraz mniej pasuje do przeobrażającej się policji. Ale wciąż uparcie stara się być użytecznym, chce „chronić i służyć”. Oczywiście w miarę coraz mniejszych możliwości, ucząc się trudnej sztuki rezygnacji.
Ian Rankin, Stojąc w cudzym grobie, przekł. Jan Kraśko, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2014, s. 447