Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Książki

Chilli ostre jak seks

Recenzja książki: Joanna Bator, „Wyspa Łza”

materiały prasowe
Zgodnie z konwencją kolorowej prasy, wszystkie jej zmysłowe odczucia są niesłychane, a przeżycia nadzwyczajne.

Fragmenty najnowszej książki Joanny Bator mogłyby się ukazywać w odcinkach w piśmie kobiecym jako relacja z egzotycznej podróży na Sri Lankę (są i zdjęcia) i nie dziwiłyby w tym miejscu. Może trochę za dużo byłoby trudnych nazwisk (Lacan czy Barthes), ale już język przypomina afektowaną prozę: „wycisnę z miąższu rzeczywistości samą esencję prawdy i doprawię ją zapachem cynamonu”. Trudno określić zresztą, czym jest „Wyspa Łza”. Miała być literackim reportażem, ale nie jest, bo o miejscach, w których przebywa Bator, niewiele się dowiadujemy, o ludziach jeszcze mniej, najwięcej zaś o samej Bator. Bo tak naprawdę chodzi jej o „przygodę z samą sobą” w egzotycznych okolicznościach. I zgodnie z konwencją kolorowej prasy, wszystkie jej zmysłowe odczucia są niesłychane, a przeżycia nadzwyczajne. Nawet biegunka musi być znacząca, skoro się jej przytrafia.

Miejscami mamy wrażenie, że Bator postanowiła napisać polską wersję bestselleru „Jedz, módl się i kochaj” Elisabeth Gilbert. Zamierzenia jednak nie spełniła (choć dużo o jedzeniu i seksie pisze) i w rezultacie dostajemy zbiór esejorozważań o życiu, o dzieciństwie, o relacjach z mężczyznami i o samym pisaniu. Najciekawsza z tego wszystkiego jest jej koncepcja „zahaczek”, czyli obrazów z pamięci, które potem wykorzystuje w książkach. I tak, z zapamiętanego ucha dziadka powstała postać w jednej z jej powieści, pełniejsza i ważniejsza dla niej niż prawdziwa osoba, której prawie w ogóle nie pamiętała. Cały czas przyglądamy się rozmaitym wcieleniom Joanny Bator: jest pisarka, zdobywczyni, nomadka, sybarytka, kochanka i tak dalej, co w dużym natłoku okazuje się męczące. Najważniejsze dla pisarki było poszukiwanie barthesowskiej „rozkoszy tekstu”, która tutaj niestety wyprowadziła ją na manowce, skoro „jęzor morza zlizuje dni z piasku”, a chilli musi być „ostre jak seks”.

Joanna Bator, Wyspa Łza, Znak, Kraków 2015, s. 304

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 3.2015 (2992) z dnia 13.01.2015; Afisz. Premiery; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Chilli ostre jak seks"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną