Dlaczego Breivik strzelał
Recenzja książki: Åsne Seierstad, „ Jeden z nas. Opowieść o Norwegii”
22 lipca 2011 r. 32-letni Anders Breivik zabił 77 osób – najpierw podłożył potężną bombę w dzielnicy rządowej Oslo, potem, w policyjnym przebraniu, zastrzelił 69 uczestników młodzieżowego obozu Partii Pracy na wysepce Utoya, głównie przerażonych nastolatków. Strzelał do nich z bliska, twarzą w twarz, gdy nie był pewien efektu, strzelał ponownie. Czynił to wszystko, jak twierdził, dla Norwegii, w imię świętej wojny z lewactwem, multikulturalizmem i islamem. Nie jest łatwo zrozumieć tak absurdalną zbrodnię, nie da się też w żaden sposób jej usprawiedliwić – co można, to dowiedzieć się o niej jak najwięcej, przyjrzeć się wnikliwie zarówno ofiarom, jak i sprawcy, unikając przy tym tabloidowego populizmu. I to się norweskiej reporterce Åsne Seierstad udało znakomicie. „Jeden z nas” próbuje dociec, jak spokojne, zamożne, niewielkie i egalitarne społeczeństwo niechcący stworzyło masowego mordercę. Ta książka nie jest jednak aktem oskarżenia ani pod adresem Breivika, ani Norwegów w ogólności – brak jej prokuratorskiego zacięcia. Jeśli już Seierstad diagnozuje jakieś słabości, to wskazuje raczej na bezbronność wobec agresji: służb, które w sytuacji kryzysowej pogrążyły się w totalnym chaosie, ale też młodych ludzi, wychowanych w duchu demokracji i mediacji – w jednej z najbardziej wstrząsających scen „Jednego z nas” umundurowany napastnik przeprowadza egzekucję dzieci, które przyszły zapytać go, dlaczego do nich strzela.
Morderca pozostaje tajemnicą. „To człowiek wypełniony po brzegi samym sobą” – napisał Karl Ove Knausgård o Breiviku w eseju opublikowanym niedawno w „New Yorkerze”. „Pragnął, by go dostrzeżono; to go napędzało, nic innego. Patrzcie na mnie, patrzcie na mnie, patrzcie na mnie”. Jeśli w istocie tak było, odniósł wielki sukces.
Åsne Seierstad, Jeden z nas. Opowieść o Norwegii, przeł. Iwona Zimnicka, W.A.B., Warszawa 2015, s. 384