Szał śledczy
Recenzja książki: Katarzyna Kwiatkowska, „Zbrodnia w szkarłacie”
W nowej książce Katarzyny Kwiatkowskiej, kreowanej właśnie na „pierwszą damę polskiego kryminału retro”, na pozór wszystko jest tak, jak być powinno w solidnej powieści kryminalnej à la Agatha Christie. Akcja „Zbrodni w szkarłacie”, kolejnej części cyklu z Janem Morawskim, rozgrywa się u schyłku 1900 r. w dworze w Jeziorach pod Poznaniem. W intrygę, która dotyczy przede wszystkim sprawy zabójstwa mężczyzny będącego wierzycielem właściciela dworu, autorka umiejętnie wprowadziła elementy kolorytu lokalno-historycznego. W powieści znalazła się cała galeria barwnych bohaterów, na czele z detektywem dandysem Morawskim i jego wiernym kamerdynerem Mateuszem. Zgodnie z wzorcem „powieści zamkniętego pokoju” wszyscy obecni w dworze w Jeziorach są podejrzani, bo mieli sposobność i motyw popełnienia zbrodni. I oczywiście wszyscy zwodzą i kłamią na potęgę.
Katarzyna Kwiatkowska, Zbrodnia w szkarłacie, Wydawnictwo Znak, Kraków 2015, s. 393