Nawet jeśli komuś wydaje się, że Kafkę zna, to ten zbiór małych form przekona go, że tak nie jest. Wydane z okazji 70-lecia PIW „Opowieści i przypowieści” to najobszerniejszy zbiór, jaki się dotąd ukazał, są tu wszystkie istniejące po polsku opowiadania i miniatury. Ułożone chronologicznie tak, że możemy zobaczyć, jak geniusz Kafki nagle wybucha. Najpierw czytamy kilka wprawek, a potem docieramy do „Wyroku” i „Przemiany”, które działają jak uderzenie. I tak jest do końca, do ostatnich utworów pisanych już kiedy Kafka umierał na gruźlicę – mniej znanych, ale doskonałych: „Głodomór”, „Dociekania psa” czy „Jama”. Dostajemy tu przegląd rozmaitych form literackich: od opowiadań, przez miniatury i przypowieści, po aforyzmy. I czasem nad tymi krótszymi formami można zastanawiać się latami: „Od jakiegoś punktu nie ma już powrotu. Ten punkt można osiągnąć”. Kafka buduje napięcie, przeraża, czasem śmieszy, ale chyba częściej zadaje ból. Przede wszystkim jednak konsternuje i zaskakuje. Czytelnik staje bezbronny, porażony i jedne, co może zrobić, to zacząć lekturę od początku. „Nie jest konieczne, byś poszedł z domu. Pozostań przy stole i słuchaj. Nawet nie słuchaj, czekaj tylko. Nawet nie czekaj, bądź całkiem cicho i sam. Świat się przed tobą odsłoni, nie może być inaczej, będzie się wił przed tobą w ekstazie”. To się zdarza, kiedy czytamy Kafkę.
Franz Kafka, Opowieści i przypowieści, przeł. Lech Czyżewski, Roman Karst, Alfred Kowalkowski, Juliusz Kydryński, Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska, Anna Wołkowicz, Jarosław Ziółkowski, PIW, Warszawa 2016, s. 632