Szubert, główny bohater, jest już co prawda policyjnym emerytem, ale nic nie stracił z przenikliwości najlepszego śledczego w Warszawie. Główna oś fabularna „Festiwalu” to – jak przystało na solidną powieść detektywistyczną – tropienie mordercy. Pod tym względem autor śmiało wpisuje się w dawną anglosaską tradycję od Agathy Christie po Chandlera, ale bynajmniej na tym nie poprzestaje. Zarówno charakter zabójstw powodowanych chorym afektem, jak i specyfika środowiska, w którym zbrodnie są dokonywane – akcja toczy się między innymi w związku z tytułową imprezą, którą jest organizowany w Warszawie Międzynarodowy Festiwal Cipki WAGINALIA 2014 – lokują narrację książki w niebanalnym kontekście psychologicznym i społecznym. Dyskurs genderowy siłą rzeczy narzuca się samoistnie, ale też jest tu wykorzystany w sposób nader szczególny. Choć początkowo zasadniczą rolę odgrywa łatwo wyczuwalny ironiczny dystans do bojowych feministek czy kultury gejowskiej, potem zdecydowanie przeważa (bez rezygnacji z ironii, która jest immanentną cechą języka powieści) analityczne podejście do obyczajowego i psychospołecznego kolorytu rzeczonych środowisk. Innym walorem książki jest jej warszawskość – wieloaspektowa i różnorodna. Począwszy od precyzyjnie oddanej topografii, skończywszy na refleksji nad zmianą cywilizacyjną kształtującą dzisiejszą Warszawę. Czy trzeba czegoś więcej?
Andrzej Dziurawiec, Festiwal, W.A.B., Warszawa 2017, s. 463