W Polsce nie ma bezrobocia. Od kilku lat mamy do czynienia z rynkiem pracownika. Praca leży na ulicy, a nie pracuje tylko ten, kto nie chce. Olga Gitkiewicz słyszy to z ust właścicieli Amiki, gdzie na sali produkcyjnej pracuje się za stawkę minimalną, i od polityków, którzy radzą zmienić pracę i wziąć kredyt. W „Nie hańbi” dostaniemy ilustrację polskiego rynku pracy zgoła inną. Gitkiewicz pisze o wegańskich burgerach opakowanych w umowę śmieciową, o mobbingu i korporacyjnym grillowaniu, o bezrobociu, które w Polsce ma twarz kobiety, i samobójstwach pracowników, tych współczesnych i odległych w czasie. Autorka pokazuje długie trwanie wyzysku i (nie)skutecznej walki o prawa pracownicze. W opowieści Gitkiewicz pojawia się też pracujące ciało, najpierw żyrardowskiej pracownicy („Kurz osiadał na podłodze, na nogach wykwitały babce żylaki, a w uszach szumiało jej i w niedzielę. – To takie szu-szu-szu – powtarzała”), potem współczesnych prekariuszy pozbawionych prawa do urlopu i świadczeń zdrowotnych.
Olga Gitkiewicz, Nie hańbi, Dowody na Istnienie, Warszawa 2017, s. 220