- Brawooooo!!!! - Łukasz i Jarema złożyli dłonie do oklasków. - Długo nad tym główkowałeś?
- Poczekajcie z brawami, aż usłyszycie wszystko, co mam do powiedzenia. Bo mam na myśli grę, w którą jeszcze nie graliście.
- Jakiś nowy tytuł?
Barnaba upił kilka łyków piwa.
- Tytułu jeszcze nie mam. Całość byłaby do ustalenia. Jeśli wciągnie was mój pomysł, będziemy mieć niezły ubaw.
- Mów.
- Gdybyśmy... zrobili sobie takie reality show połączone z grą, coś w stylu simsów... No wiecie, gdybyśmy na przykład zainstalowali w swoich mieszkaniach kamery i gralibyśmy na żywo... Dajmy na to: wprowadzamy w tym samym czasie trzy panienki - każdy do swojego mieszkania. One nic nie wiedzą o toczącej się grze. W mieszkaniach mamy porozstawiane kamery i porozrzucane pluskwy; teraz to żaden problem znaleźć sprzęt. Na pierwszej lepszej stronie w Internecie jest tego full. Moglibyśmy... - z każdym słowem Barnaba był coraz bardziej z siebie zadowolony. - Więc dogadalibyśmy się co do poziomów gry i zadań, które trzeba wykonać w grze. Głównie mam na myśli manipulację. Gdyby te zadania polegały na przykład na tym, że musimy lalę podejść, żeby umyła nam w chacie podłogę... za to mógłby być jakiś punkt i tak dalej. Łapiecie? - Spojrzał tryumfalnie na kumpli.
Jarema i Łukasz patrzyli na niego zaskoczeni.
- Ty to masz łeb - na twarzy Łukasza odmalował się podziw. - Całość wymagałaby sporo przygotowań, ale zabawę mielibyśmy przednią. Co myślisz? - zwrócił się do Jaremy.
- Jestem pod wrażeniem. Nawet przez chwilę zapomniałem, że mam ciężką odmianę grypy.
- No dobrze - Barnaba był zadowolony z reakcji kumpli. - W takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak tylko wysilić mózgownice i dobrze to wszystko zaplanować.
- Zacznijmy od razu - wtrącił Jarema. - Na przykład mnie bardzo interesuje, jaką nagrodę dostanie zwycięzca, a co będzie musiał zrobić przegrany.
- Masz jakąś propozycję?
- Nie, ale jestem przekonany, że to nie powinno być nic wielkiego.
- Zgadzam się. Możemy się na przykład umówić, że ten, który przegra, stawia wszystkim wizytę w burdelu. Pasuje?
- Może być - zgodził się Jarema, sięgając po chusteczkę do nosa. - Łukasz? - popatrzyli na kumpla.
- Jestem za. Przecież tak naprawdę nie chodzi o nagrodę, ale o zabawę.
- Więc dobrze. Finał już znamy. Teraz kwestia doboru dziewczyn. Przeszukamy coś w byłych?
- Żartujesz? - Łukasz wyprostował się tak gwałtownie, że o mało nie wylał piwa. - Przecież dlatego są "byłe", że nikt nie miał ochoty, żeby były "teraźniejsze". Co ty myślisz, że ja nagle zadzwonię na przykład do Jolki i poproszę ją, żeby ze mną zamieszkała? Przecież ona za miesiąc będzie oczekiwała, że się jej oświadczę!
- Łukasz ma rację - Jarema poparł kumpla. - To nie mogą być kobiety, z którymi już się spotykaliśmy. Tym bardziej, że niektórzy z nas już mogli wywrzeć pewien wpływ na "graczkę" w przeszłości. To muszą być niezapisane, czyściutkie, świeżutkie kartki papieru.
- No dobrze, ale skąd takie wytrzasnąć? Przecież nie pójdziemy na dyskotekę i nie powiemy trzem lalom: chodźcie, od dzisiaj mieszkacie u nas, bo żadna na to nie pójdzie.
- Na dyskotece nie, ale gdybyśmy dali w gazecie ogłoszenia... Na przykład typu: wynajmę dziewczynie tani pokój... Wtedy mamy pewność, że osoba, którą wprowadzamy do gry, nie zwieje nam następnego dnia. Poza tym wszystko będzie wyglądało cacy. A i tak mieszkania stoją prawie całymi dniami puste. Można podać jakąś śmieszną stawkę, żeby było w czym wybierać. Nie za niską, żeby to nie wyglądało podejrzanie, ale dostępną dla studenckiej kieszeni... - Jarema wyglądał na rozmarzonego.
- Widzę, że zaczynasz wracać do zdrowia - uśmiechnął się Łukasz. - Ten pomysł z ogłoszeniami jest bardzo dobry. Pozostaje tylko pytanie, jakimi kryteriami będziemy się kierować przy wyborze lokatorki.
- Proponuję - Barnaba postanowił wtrącić swoje trzy grosze - żeby decyzje zapadały kolegialnie. Znamy się jak łyse konie, więc żeby gra była czysta, powinniśmy sobie nawzajem wybierać "graczki". Na przykład ja i Łukasz wybieramy dupę dla Jaremy, Jarema i Łukasz dla mnie i tak dalej. Głos osoby najbardziej zainteresowanej będzie brany pod uwagę, ale nie będzie decydujący. Może tak być?
Mężczyźni byli coraz bardziej podekscytowani.