Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Książki

Fragment książki "Średniowieczna gra symboli"

Jak każdy zdrajca, Judasz nie mógł nie być rudy. Stawał się więc rudy na przestrzeni wieków, poczynając od obrazów z końca epoki karolińskiej, a następnie w dwunastowiecznych tekstach. W ten sposób dołączył do niewielkiej grupy słynnych wiarołomców i zdrajców, zgodnie z tradycją średniowieczną przedstawianych z rudą czupryną lub brodą: Kaina, Dalili, Saula, Ganelona, Mordreta i innych.

Zdrada od dawna miała na Zachodzie swoje kolory, a właściwie swój kolor, który sytuuje się w połowie drogi między czerwienią a żółcią, ma swój udział w negatywnym aspekcie jednej i drugiej barwy oraz, łącząc je, zdaje się im nadawać wymiar symboliczny nie podwójny, lecz potęgujący ich właściwości. Ta mieszanka złej czerwieni i złej żółci niewiele ma wspólnego z naszym pomarańczowym, który zresztą jako odcień i koncept chromatyczny jest praktycznie obcy średniowiecznej wrażliwości; jest raczej jego ciemną i nasyconą wersją: rudy jest kolorem demonów, lisa, hipokryzji, kłamstwa i zdrady. W rudości średniowiecznej jest zawsze więcej czerwieni niż żółci, a czerwień ta nie ma blasku szkarłatu, lecz przeciwnie jest matowa i zgaszona jak płomienie piekła, które palą, nie dając światła.

Nie tylko Judasz

W żadnym kanonicznym tekście Nowego Testamentu ani nawet w żadnej ewangelii apokryficznej nie znajdujemy wzmianki o wyglądzie Judasza. Co za tym idzie, jego wizerunki z okresu wczesnochrześcijańskiego, a następnie z początków średniowiecza, nie mają charakterystycznych cech ani atrybutów. W scenach Ostatniej Wieczerzy daje się jednak zauważyć wysiłek twórców chcących odróżnić go od innych apostołów przez przypisanie mu jakiejś odmienności, związanej z miejscem, kształtem postaci, wyrazem twarzy lub nadmiernym owłosieniem. Dopiero za panowania Karola Łysego, w drugiej połowie IX wieku, pojawia się i rozpowszechnia obraz Judasza z rudymi włosami. Zjawisko zachodzi powoli, obserwujemy je najpierw na miniaturach a dopiero potem na wizerunkach innego rodzaju. Obyczaj ikonograficzny zrodzony w krajach leżących nad Renem i Mozelą ogarnia z czasem znaczną część zachodniej Europy (przy czym przez dłuższy czas najrzadziej jest spotykany we Włoszech i w Hiszpanii). Później, począwszy od XIII wieku, ruda czupryna, często razem z brodą tego samego koloru, stanie się w emblematycznej panoplii Judasza głównym i najczęściej spotykanym atrybutem.

A są one liczne: niewielki wzrost, niskie czoło, wykrzywiona, zwierzęca maska, ciemna skóra, haczykowaty nos, wielkie usta, czarne wargi (z powodu zdradzieckiego pocałunku), brak aureoli lub jej czerń (na przykład u Giotta2), żółta szata, dziwaczne, skryte zachowanie, ręka trzymająca skradzioną rybę albo sakiewkę z trzydziestoma srebrnikami, diabeł lub ropucha włażące do ust, pies przy nodze. Podobnie jak Chrystusa, Judasza nie można nie rozpoznać. Z czasem kolejny wiek wyposażał go w zestaw nowych atrybutów, spośród których każdy artysta do woli czerpał przymioty najlepiej odpowiadające własnej wizji ikonograficznej, ambicjom artystycznym i zamiarom symbolicznym. Przy czym od połowy XIII wieku jeden atrybut prawie nigdy nie znika: rude włosy.
Judasz nie ma pod tym względem monopolu. U schyłku średniowiecza nieraz, a nawet często, spotykamy wizerunki zdrajców, wiarołomców i buntowników z rudymi włosami.

Tak jest w przypadku Kaina, który, zgodnie z typologiczną symboliką uwzględniającą paralelność Starego i Nowego Testamentu, niemal zawsze jest przedstawiony jako prefiguracja Judasza. Tak jest w przypadku Ganelona, zdrajcy z Pieśni o Rolandzie, który z zawiści i chęci zemsty, bez wahania wysyła na pewną śmierć Rolanda (zresztą swojego kuzyna) i jego towarzyszy5. Tak jest w przypadku Mordreta, zdrajcy z legendy arturiańskiej: syn króla Artura z kazirodczego związku zdradza ojca, a zdrada ta staje się powodem upadku królestwa Logru i zmierzchu świata rycerzy Okrągłego Stołu. Tak jest również w przypadku zbuntowanych wielmożów z epickich legend i rycerskich romansów6. Tak jest w przypadku seneszali, namiestników i sędziów, próbujących zająć miejsce swego pana. Tak jest w przypadku synów zbuntowanych przeciwko ojcom, wiarołomnych braci, zdradzieckich wujów i niewiernych małżonek. Tak jest wreszcie w przypadku wszystkich tych, którzy w hagiograficznych opowieściach lub zgodnie z tradycją oddają się czynnościom zakazanym i występnym, buntując się przeciwko ustalonemu porządkowi: katów, prostytutek, lichwiarzy, oszustów, fałszerzy pieniędzy, kuglarzy, błaznów, oraz należących do tej samej grupy przedstawicieli hańbiących zawodów pojawiających się w tekstach pisanych i w tradycji ustnej: kowali uznawanych za czarowników, młynarzy przedstawianych jako nędznicy ukrywający zboże i głodzący ludzi, okrutnych, krwiożerczych rzeźników, takich jak ten z legendy o świętym Mikołaju.

Niewątpliwie na dziesiątkach tysięcy obrazów, jakie nam pozostawiły wieki XIII, XIV i XV, bynajmniej nie wszystkie te postacie mają rude włosy. Bycie rudym pozostaje jednak jedną z ich najważniejszych ikonograficznych i deiktycznych cech, do tego stopnia, że z czasem rudość rozleje się na inne kategorie wykluczonych i wyklętych: heretyków, żydów, muzułmanów, cyganów, oszustów, trędowatych, kaleki, samobójców, żebraków, włóczęgów, nędzarzy i wszelkiego rodzaju ludzi marginesu. Rudość w tych przypadkach zostaje uzupełniona przez znaki i oznaczenia na odzieniu, w kolorze czerwonym lub żółtym, jakie ludzie z tych grup społecznych musieli, począwszy od XIII wieku, rzeczywiście nosić w pewnych miastach i regionach zachodniej Europy8. Rudość staje się odtąd najważniejszym ikonograficznym znakiem odrzucenia i infamii.

Kolor odmieńca

Pod koniec średniowiecza ta hańbiąca rudość nie jest niczym nowym. Przeciwnie, średniowieczny Zachód od dawna zna ją i eksploatuje. Zupełnie jakby otrzymał ją w drodze potrójnego dziedzictwa: biblijnego, grecko-rzymskiego i germańskiego.

W Biblii bowiem, nawet jeśli ani Kain, ani Judasz nie mają rudych włosów, to mają je inne postacie, z jednym wyjątkiem, pod takim czy innym względem negatywne. Najpierw Ezaw, bliźniaczy brat Jakuba, o którym Księga Rodzaju mówi, że od urodzenia był „czerwony, cały pokryty owłosieniem”. Gwałtowny i niecierpliwy Ezaw bez wahania odstępuje prawo starszeństwa bratu za miskę soczewicy, mimo okazania skruchy zostaje pozbawiony ojcowskiego i mesjańskiego błogosławieństwa i musi opuścić Ziemię Obiecaną. Następnie Saul, pierwszy król Izraela, którego koniec panowania zostaje naznaczony morderczą zazdrością wobec Dawida, zazdrością prowadzącą do szaleństwa i samobójstwa. W końcu Kajfasz, arcykapłan z Jerozolimy, który przewodniczy Sanhedrynowi w czasie procesu Jezusa i ma swoje odpowiedniki w Apokalipsie, gdzie smoki i konie, „barwy ognia”, są podobnie jak on tworami Szatana, nieprzyjaciółmi Sprawiedliwych i Baranka. Jedynym wyjątkiem jest sam Dawid, który według Księgi Samuela „był rudy, miał piękne oczy i pociągający
wygląd”.

Mamy tu do czynienia z przekroczeniem ustalonej skali charakterystycznym dla każdego systemu symboli. Aby system mógł skutecznie działać, potrzebny jest jakiś wentyl, jakiś wyjątek. Dawid jest takim wyjątkiem, a tym samym zapowiedzią Jezusa. Podobne zjawisko spotykamy bowiem w ikonografii chrześcijańskiej, która począwszy od XII wieku nieraz, zwłaszcza w scenie aresztowania i pocałunku, przedstawia Chrystusa z rudymi włosami, podobnie jak Judasza. Mamy tu do czynienia z odwróceniem systemu w celu zwiększenia jego „wydajności” i z jednoczesnym zademonstrowaniem faktu, że skrajności w końcu się stykają. Mamy tu również, a może przede wszystkim, do czynienia z sugestią osmozy, jaka przez zdradziecki pocałunek dokonuje się między katem i ofiarą, między Judaszem a Jezusem.

U Greków i Rzymian rude włosy również miały złą opinię. Mitologia grecka umieszcza je na głowie Tyfona, olbrzymiego potwora, zbuntowanego syna Ziemi, wroga bogów, a zwłaszcza Zeusa. Diodor z Sycylii, grecki historyk z I wieku p.n.e., opowiada, jak „ongiś” składano Tyfonowi przebłagalne ofiary z ludzi o rudych włosach. Legenda ta może mieć źródło w starożytnym Egipcie, gdzie Set, bóstwo zła, też ponoć był rudy i, jeśli wierzyć Plutarchowi, również składano mu ofiary z ludzi o takim samym kolorze włosów.

Mniej krwawo przedstawia się historia w Rzymie, co nie znaczy, że rudzielców bardziej się tam ceni. Słowo rufus, zwłaszcza w czasach Cesarstwa, funkcjonuje równocześnie jako przydomek, jako przezwisko i jedna z najbardziej pospolitych obelg. Pozostanie nią przez całe średniowiecze, zwłaszcza w kręgach monastycznych, gdzie zakonnicy na co dzień, najbanalniej w świecie, przezywają się rufus lub subrufus (co gorsza). W teatrze rzymskim rude włosy i rudawe skrzydła przyczepione do masek charakteryzują niewolników i błaznów. Wreszcie wszystkie traktaty o fizjonomice — w większości wywodzące się z pochodzącego z III wieku p.n.e. tekstu przypuszczalnie autorstwa Arystotelesa — przypisują rudzielcom takie cechy jak fałsz, podstępność i okrucieństwo, na podobieństwo lisa. W tego typu tekstach tradycja ta zachowa się na Zachodzie aż do XIX wieku, a jej ślady dostrzec można nawet jeszcze dzisiaj.

Nie inaczej sytuacja przedstawia się w mitologii germano--skandynawskiej, gdzie zgodnie z oczekiwaniami, osoby o rudych włosach, jako częściej spotykane, powinny być traktowane lepiej niż gdzie indziej. Gwałtowny i straszliwy bóg Thor jest rudy, podobnie jak Loki, demon ognia, duch siejący zło i zniszczenie, ojciec straszliwych potworów. Świat wyobrażeń Germanów — podobnie zresztą jak Celtów — dotyczących rudych włosów niczym się nie różni od świata Hebrajczyków, Greków i Rzymian.

Średniowiecze chrześcijańskie, wyposażone w ten potrójny spadek, mogło jedynie wzmocnić i kontynuować podobne tendencje. Jego oryginalność jednak zdaje się polegać na stopniowej specjalizacji rudości jako koloru kłamstwa i zdrady. Oczywiście na przestrzeni całego średniowiecza rudy, podobnie jak to było w starożytności, jest okrutny, krwiożerczy, szpetny, gorszy lub śmieszny; z czasem jednak akcent przesuwa się w stronę fałszu, krętactwa, kłamstwa, oszustwa, niewierności, perfidii i wiarołomstwa. Galerię wspomnianych już zdrajców i renegatów znanych z literatury i ikonografii uzupełniają skompromitowani rudowłosi z dzieł dydaktycznych, kompendiów, podręczników dobrych manier, a zwłaszcza z przysłów. W czasach nowożytnych wiele jest przysłów, zarówno łacińskich, jak i formułowanych w językach narodowych, radzących trzymać się z daleka od rudowłosych. 

„Rudy jest fałszywy” (nie wolno mu ufać) — głosi na przykład porzekadło bardzo popularne od XIV do XVI wieku; inne dodają, że należy unikać rudych jako przyjaciół, wystrzegać się pokrewieństwa, nie przyjmować do stanu duchownego, nie wynosić na tron. Przesądy sprawiają, że w średniowieczu nie brak takich, którzy uważają, że spotkanie na drodze rudego przynosi pecha i że wszystkie rudowłose kobiety są w mniejszym lub większym stopniu czarownicami. Rudy jest wszędzie rodzajem pariasa, nawet jeśli, tak jak w Biblii, istnieją wyjątki konieczne dla prawidłowego funkcjonowania systemu wartości obowiązującego w całej średniowiecznej Europie. Tak dzieje się w przypadku Fryderyka Rudobrodego, który od 1152 do 1190 roku władał Świętym Cesarstwem i któremu za życia nie brakowało wrogów — niektórzy nawet porównywali go do Antychrysta — a który po śmierci stał się bohaterem legendy eschatologicznej; uśpiony w górach Turyngii ma się obudzić przed końcem czasów, aby przywrócić Niemcom dawną wielkość.

Historycy, socjologowie i antropolodzy od dawna próbują wyjaśnić osobliwe traktowanie ludzi o rudych włosach w tradycji europejskiej. W tym celu odwoływano się do różnych hipotez, w tym do bardzo niebezpiecznych, które widząc w biologii czynnik determinujący, dostrzegają w rudawej barwie włosów i skóry wybryk pigmentacji świadczący o swoistej degeneracji genetycznej lub etnicznej. Cóż to takiego ta degeneracja etniczna? Czy nawet genetyczna? Historyk i antropolog z mieszanymi uczuciami przyjmują takie wyjaśnienia, fałszywe z punktu widzenia nauki i w sposób oczywisty niezwykle groźne.

Zdaniem badaczy wszystko, co dotyczy odrzucenia rudych, należy do porządku kulturowego i taksonomicznego: w każdej społeczności, nie wyłączając celtyckich i skandynawskich, rudy jest przede wszystkim inny, odstaje, należy do mniejszości, a zatem przeszkadza, niepokoi i gorszy. Rudy jest inny, odmienny, napiętnowany, wykluczony. Wcale nie trzeba przywoływać nieprawdopodobnej i niebezpiecznej teorii „degeneracji etnicznej”, żeby określić przyczyny i koszty odrzucenia, jakiego w Europie na przestrzeni wieków padali ofiarą mężczyźni i kobiety o rudych włosach.

Czerwony, żółty i cętkowany

Jest to przede wszystkim sprawa semiologii społecznej: rudy jest w pełni rudym jedynie w odniesieniu do innych i o ile można go przeciwstawić brunetowi lub blondynowi. W kulturze średniowiecznej jest to również kwestia symboliki chromatycznej. Rudość jest czymś więcej niż odcień pewnego koloru; na przestrzeni wieków stała się całkowicie osobną barwą, kolorem skompromitowanym, „najbardziej szpetnym ze wszystkich kolorów”, jak głosi traktat o herbach powstały zapewne w pierwszej połowie XV wieku, dostrzegający w niej połączenie ogółu negatywnych cech czerwieni i żółci.

Wszystko zależy od punktu widzenia. Reguła ta dotyczy nawet czerwieni, koloru, który na Zachodzie od niepamiętnych czasów aż po wiek XVI był uważany za pierwszy spośród kolorów, kolor par excellence. Istnieje dobra i zła czerwień, tak jak istnieje dobra i zła czerń, dobra i zła zieleń itd. W średniowieczu zła czerwień jest przeciwieństwem boskiej, chrystologicznej bieli i wskazuje wprost na diabła i piekło. Jest kolorem ogni piekielnych i twarzy szatana. 

Począwszy od XII wieku ikonografia, dotąd wyposażająca księcia ciemności w ciało i oblicze w różnych, na ogół ciemnych kolorach, coraz częściej obdarza go czerwoną gębą i rudawą czupryną. Co za tym idzie, wszystkie stworzenia z czerwoną głową i owłosieniem są uważane za mniej lub bardziej diaboliczne (począwszy od lisa, który staje się wizerunkiem „złego”), a wszyscy oznaczeni tym kolorem mają taki czy inny związek z piekłem. Tak jest w opowieściach arturiańskich z XII i XIII wieku, gdzie ciągle drogę bohaterowi zastępują purpurowi rycerze — odziani w czerwone szaty, z tarczami i ekwipunkiem takiego samego koloru — zamierzający go zabić lub wyzwać na pojedynek: zawsze mają niegodziwe zamiary, często są przybyszami z innego świata, w każdej chwili gotowi są do rozlewu krwi. Najsłynniejszym spośród nich jest Meleagant, syn króla i rycerz zdrajca, który w powieści Chrétiena de Troyes Chevalier de la Charette („Rycerz z wózkiem”) porywa królową Ginewrę.

Antroponimika i toponimika potwierdzają pejoratywny charakter czerwieni. Nazwy geograficzne, w skład których wchodzi słowo „czerwony”, oznaczają często miejsca uznane za niebezpieczne, zwłaszcza w przypadku toponimiki literackiej i fantastycznej. Przydomki „Czerwony” i „Rudy” są częste i niemal zawsze pejoratywne: mogą wskazywać na rude włosy lub czerwonawą twarz, na hańbiący szczegół garderoby tej samej barwy (kaci, rzeźnicy, prostytutki); mogą też, co bardzo częste w antroponimice literackiej, podkreślać zbrodniczy, okrutny lub diaboliczny charakter noszącej je postaci.

Pod wieloma względami zła czerwień jest dla wrażliwości średniowiecznej związana z Judaszem, zdradzieckim apostołem z rudymi włosami, którego zdrada stała się przyczyną przelania krwi Chrystusa. W Niemczech pod koniec średniowiecza funkcjonuje etymologiczna gra słów, wedle której przydomek Iskariota („człowiek z Kariotu”) wywodzi się od słów ist gar rot, oznaczających człowieka „całkiem czerwonego”. Judasz jest nie tylko czerwony; jest też żółty bo w odzieniu tego koloru coraz częściej figuruje na obrazach już w XII wieku. Rudość zakłada bowiem jednoczesne uczestnictwo w krwawej, piekielnej czerwieni — czyli w złej krwi i w złym ogniu — i w zdradzieckiej, kłamliwej żółci. W Europie na przestrzeni wieków żółć w systemach chromatycznych stale traci na wartości. Podczas gdy jeszcze w Rzymie, odgrywając ważną rolę w obrzędach religijnych, stanowiła jeden z kolorów najbardziej poszukiwanych, a nawet uświęconych, z czasem stała się barwą coraz rzadziej używaną, a następnie odrzuconą. Do dzisiaj, jak tego dowodzą ankiety na temat ulubionych kolorów, żółty jest barwą nielubianą, wymienianą zawsze na ostatnim miejscu za niebieskim, zielonym, czerwonym, białym i czarnym. Opinia ta ma korzenie w średniowieczu.

Dowodów na poślednie miejsce zajmowane przez kolor żółty dostarcza nam już wiek XIII; w licznych tekstach literackich i encyklopedycznych żółć symbolizuje fałsz i kłamstwo i powoli staje się kolorem żydów i Synagogi. Już w latach 1220-1250 ikonografia chrześcijańska często się do niego odwołuje: odtąd żyd nosi żółte ubranie lub jakaś część jego ubioru jest tej właśnie barwy: suknia, płaszcz, pasek, rękawy, rękawiczki, pludry, a zwłaszcza kapelusz. Z czasem zjawisko to przechodzi ze sfery obrazowania i wyobraźni w sferę rzeczywistości, i w wielu miastach Langwedocji, Kastylii, północnych Włoch oraz doliny Renu członków gmin żydowskich zaczyna często obowiązywać nakaz noszenia na ubraniu znaków tego właśnie koloru. Odnajdujemy tu niektóre spośród źródeł żółtej gwiazdy, ale problem ten wymaga bardziej szczegółowego opracowania.

Mimo obfitej bibliografii zagadnienie znaków i oznaczeń narzucanych żydom w średniowieczu nie zostało wystarczająco zbadane. Wbrew temu, co zbyt pochopnie sądzą niektórzy autorzy30, do XIV wieku nie istniał pod tym względem żaden wspólny system obowiązujący w całym chrześcijańskim świecie ani nawet zwyczaj charakterystyczny dla jakiegoś kraju czy regionu. W okresie późniejszym żółty kolor — tradycyjnie na obrazach przypisywany Synagodze — w sposób oczywisty pojawia się znacznie częściej niż inne kolory31. Co nie zmienia faktu, że przez długi czas władze miejskie lub królewskie nakazywały również noszenie oznaczeń jednolicie czerwonych, białych, zielonych i czarnych lub też łączących te kolory na dwóch albo czterech polach: żółty z czerwonym, żółty z zielonym, czerwony z białym, biały z czarnym. Aż do XVI wieku zestawienia kolorów są różne, podobnie jak kształt oznaczenia: spotyka się łaty — najczęściej — opaski, gwiazdy, figury kształtem przypominające kamienne tablice, ale też zwykłe wstążki, czapki, a nawet krzyże. Naszywki nosi się albo na ramieniu, albo na piersi, na plecach, na czapce albo innym nakryciu głowy, nieraz w kilku miejscach naraz. Tutaj również trudno generalizować.

 

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną