Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Kres Kresów

Recenzja książki: Tadeusz Olszański, "Kresy Kresów. Stanisławów"

Książka o ludziach i o mieście.
Przed II wojną światową, w latach 30. ubiegłego wieku, w Stanisławowie mieszkało 22 tys. Polaków, 20 tys. Żydów, 18 tys. Ukraińców, 5 tys. Niemców, nie licząc Węgrów i Ormian. Mieszkał tam też wtedy lekarz dr Tadeusz Olszański, absolwent Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, jego żona – „Katinka” Simenfalvy, Węgierka – oraz ich syn, również Tadeusz, dzisiaj znany publicysta, dziennikarz „Polityki”, autor licznych książek i tłumacz literatury węgierskiej. W tych dniach ukazała się jego książka „Kresy Kresów. Stanisławów”. Olszański, polsko-węgierskie dziecko Kresów, napisał pasjonującą opowieść o swoim mieście rodzinnym, o zgodnym, acz czasami szorstkim współżyciu ludzi różnych narodowości, kultur i religii.

Jest to książka o ludziach i o mieście. Ludzie – to trzy pokolenia Potockich, założycieli Stanisławowa, to ojciec chrzestny autora generał Romuald Dąbrowski, jego syn Franciszek, późniejszy zastępca majora Henryka Sucharskiego na Westerplatte, architekt Jan Tomasz Kudelski, wielce dla miasta zasłużony, i jego syn Tadeusz, późniejszy twórca słynnych magnetofonów Nagra w Szwajcarii, ale także sowiecki lejtnant Szmukler, dokwaterowany siłą 19 września 1939 r. do przestronnego mieszkania Olszańskich, z którym młody Tadzio wymieniał się znaczkami pocztowymi.

Jest to książka o ulicach Stanisławowa. O ulicy Pełesza, przy której urodził się autor i gdzie rosło drzewo genealogiczne Olszańskich, ulicy Kamińskiego (dziś Iwana Franki) i Sapieżyńskiej (dziś Niezależności) – głównych arteriach miasta, o ulicy Berka Joselewicza, przy której stała synagoga, o ulicach Barona Hirscha i Rabina Meiselsa. Te ostatnie prowadziły do getta, tak jak ulica Kolejowa, przy której znajduje się piękny dworzec, prowadziła na Sybir.

To książka o sielance wakacyjnej w dolinie Prutu na Huculszczyźnie, ale i o miejscach naznaczonych zbrodnią i męczeństwem, jak Czarny Las, gdzie Niemcy i Ukraińcy mordowali Polaków. Książka nostalgiczna, sentymentalna, ale miejscami straszna, tak jak historia Stanisławowa – miasta, którego już nie ma, które Nikita Chruszczow kazał w 1962 r. przemianować na Iwano-Frankiwsk. Taki był kres Kresów.
 

Tadeusz Olszański, Kresy Kresów. Stanisławów, Iskry, Warszawa 2008, s. 176
 

Polityka 42.2008 (2676) z dnia 18.10.2008; Kultura; s. 61
Oryginalny tytuł tekstu: "Kres Kresów"
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną