Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Książki

Torebeczka damska

Recenzja książki: Michał Witkowski, Margot

Poznajcie różową 'tirówkę'

Do redakcji przysłano wściekle różową torebkę nabijaną brylancikami. – Nie, to chyba nie do działu kultury – nie wierzyliśmy, póki z torebki nie wypadła różowa książka „Margot” Michała Witkowskiego. Po Barbarze Radziwiłłównej i bohaterach „Lubiewa” przyszedł czas na kolejną barwną postać z marginesu – kobietę uprawiającą męski zawód, czyli Margot, kierowcę tira chłodni.

Margot lubi od czasu do czasu wcielać się w rolę klasycznej „tirówki”, oczywiście w przebraniu, żeby koledzy tirowcy jej nie poznali. Margot jako chłodnia należy do elity, ma najlepsze miejsca w McDonaldzie, niżej w hierarchii znajdują się kierowcy cystern, lawet czy kontenerów. Towarzystwo zna się dobrze, wszak spotyka się ciągle na postojach. Margot unika pewnej lesbijki-tirowca, a postacią kultową w tym środowisku jest niejaka Asia zwana Świętą, której głos słyszą tirowcy co noc w CB-radio. Gawęda Margot, jak to u Witkowskiego, płynie wartko i z humorem, przetykana udanymi parodiami a to Masłowskiej, a to Tokarczuk, a to Radia Maryja. Trochę trudno uwierzyć, że z delikatnej, skrzywdzonej dziewczynki powstała twarda Margot, która nocami, w peruce, oddaje się międzynarodowemu tłumowi kierowców, ale co tam, opowieść niesie nas jak po niemieckiej autostradzie. Nagle jednak hamujemy z piskiem i rozpoczyna się drugi wątek, historia Waldka Mandarynki, gwiazdora w typie Michała Wiśniewskiego, który z prostego chłopaka ze wsi przeistacza się w celebrytę z warszawki.

Z tej opowieści nawet nie sama metamorfoza jest najciekawsza, ale opis sylwestra z udziałem gwiazd na rynku we Wrocławiu. Najpierw przygotowania za kulisami: styliści, fryzurki, stroje, choreografia – Witkowski mistrzowsko wychwytuje języki środowiskowe, a czytelnik marzy, żeby usłyszeć te fragmenty przez niego czytane (audiobook bardzo oczekiwany). A potem sam występ, zaskoczenia i niespodzianki. A jednak Waldek czy Margot jako bohaterowie nie mają tej siły co Barbara Radziwiłłówna i jej opowieść o polskiej transformacji. Tym razem wyszła Witkowskiemu opowieść – torebeczka z plastiku – pojemna, przyjemna, ale i leciutka, żarcik, ot zabawa. Parodia celebryckiego światka, ale i dowód na jego siłę uwodzenia.

Michał Witkowski, Margot, Świat Książki, Warszawa 2009, s. 208 


FRAGMENT KSIĄŻKI:

Pisała wiersze, które wysyłała na konkursy. Organizowały je tak zwane MOK-i (Miejskie Ośrodki Kultury), a także biblioteki miejskie. Choć co to były za miasta! Dziury! Trzeba było napisać imię, nazwisko i adres na karteczce, zalepić ją w kopercie, na niej napisać godło i nim podpisać utwór. Potem zaaferowana babcia zanosiła przesyłkę na pocztę i wysyłała do Dzierżoniowa, Głogowa, Leszna... Priorytetem. Asia dostawała nagrody, po sto złotych, kupowała książki, czajniczki, herbatki, zwierzaczki i kadzidełka. Babcia słuchała Radia Maryja i oglądała Telewizję „Trwam". Pewnego dnia zwróciła uwagę na dziewczynkę imieniem Madzia, Madzia Buczek. Też niepełnosprawną.

- Pomódl się do Pana Boga, dałam na mszę za twoje wyzdrowienie.

- Pomodlę się, babciu. Idź już - powiedziała Asia i gdy zamknęły się drzwi, włączyła komputer i weszła na YouPorn.

Bo któregoś dnia w świat Asi wdarła się technika, i jak to z techniką - zdemolowała całą tę poezję. Babcia założyła jej Neostradę w TP. Asia stała się ruchliwa, zmieniała kraje i języki, wykłócała się na forach internetowych, robiła dopiski... Publikowała swoje wiersze w „Nieszufladzie", ale to już nie było to. Zamawiała tony książek w Merlinie, ponieważ babcia była bogata, za komuny badylara, teraz też wcale jeszcze nie na emeryturze. Niemal do rana paliła się lampka przy Asi biurku, ale jej w pokoju nie było, żeglowała po obcych wodach, dawała się objąć podejrzanym stronom, z napisami chińską czcionką, z malutkimi ikon-kami otwierającymi się w rogu ekranu.

Pewnej nocy na jakiejś nielegalnej stronie z azjatyckimi literami otworzyła się w rogu ekranu mała ramka z kategorycznym angielskim rozkazem: „Fuck the Horse". Asia zdębiała. W wolnym przekładzie brzmiało to: „Wyruchaj konia"! Drżącymi rękami Asia odkryła seks. Wiedziała już z lektury Prawieku i innych czasów Olgi Tokarczuk, że ludzie, a szczególnie ruscy żołnierze, robią to z kozami. Tu nie było ruskiego żołnierza, a za to ruski dziadek ściągał majtki i niezdarnie usiłował wetknąć sobie końskie przyrodzenie między pośladki, ale cały czas wyślizgiwało się, no i, co tu gadać, było nieco za duże, wielkości ręki dorosłego faceta. Asia musiała przyznać, że w wyobraźni straciła cnotę z koniem. Podjechała, grzesznica, do okna, specjalna machina przeniosła ją na kanapę.

Więcej... 

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną