Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Fragmenty książek

Fragment książki „Matki”

Wydawnictwo Książkowe Klimaty / mat. pr.
Przyłożyła do dziurki od klucza drugie oko, jakby w nadziei, że dzięki temu w ciemnym pokoju zobaczy łatwiejszy do zaakceptowania obraz.

– Dziwka – szepnęła kobieta. – Pod matczynym dachem… z bolszewikiem.

Przyłożyła do dziurki od klucza drugie oko, jakby w nadziei, że dzięki temu w ciemnym pokoju zobaczy łatwiejszy do zaakceptowania obraz. Znów jednak miała przed sobą tylko sylwetki nagich ciał. Ze złości przygryzła wargę. Następnie powoli się wyprostowała. Jej wzrok padł na migocące ozdoby umieszczone na jodełce wiszącej nad kuchennym stołem. Wydawało się jej, że jedna z bombek zaraz spadnie z końca gałązki. Przesunęła ją. Przeszła przez ciemne pomieszczenie w stronę ławki, ale nie usiadła. Spoglądała na drzwi do pokoju jak na granicę. Nie wiedziała jednak, czy tej ważnej granicy nie może przekroczyć, czy – wręcz przeciwnie – musi to zrobić.

Po chwili kilkoma energicznymi krokami wróciła pod drzwi. Kiedy jej palce zacisnęły się na klamce, ponownie się zawahała. Zabrała powoli rękę i wytarła w fartuch, jakby dotknęła czegoś nieczystego. Przeszła znów przez kuchnię i osunęła się na ławkę. Drewno zaskrzypiało. Kobieta w napięciu patrzyła na drzwi, ale kiedy się nie otwierały, pogroziła w ich stronę pięścią i zniesmaczona zasyczała:

– Zwierzęta w rui. Nic wam nie przeszkadza.

Pokręciła głową i westchnęła.

– Ale to jest mój dom – powiedziała już niemal na głos. – I moja córka.

***

Dziewczyna wędrowała twarzą po torsie mężczyzny. Twarde włosy łaskotały ją po ustach. Wdychała ostry męski zapach. Kiedy dotarła do pachy, odsunęła się:

– Musimy wymyślić, jak cię wykąpać, żeby mamusia niczego nie zauważyła.
Czto? – spytał mężczyzna.
– Wykąpię cię. Umyję.
Mienia myt’ nada? – śmiał się mężczyzna. – Woz’mu snieg…
– Jaki tam śnieg! Wykąpię cię w ciepłej wodzie jak dzieciątko.
– Dzieciątko? – powtórzył mężczyzna.

Uniósł się na łokciu, by widzieć twarz dziewczyny. Przyglądał się jej w jasnym świetle księżyca, które przenikało przez małe okno.

Kogda wojna zakonczitsia i dietiatko budiet.

Dziewczyna parsknęła śmiechem, przycisnęła dłoń do ust, by stłumić chichot.

Imia pierwogo malczika budiet Aleksiej – szeptał mężczyzna. – W naszej siemje wsiegda tak bywajet, pierwyj malczik Aleksiej. Aleksiej Aleksiejewicz.
– A z kolei w naszej rodzinie córka ma zawsze imię po matce, Zuzana. Aleksiej i Zuzana.

Dziewczyna odwróciła się na bok i przysunęła do mężczyzny. Podkurczoną nogę położyła mu na brzuchu.

– A kiedy już wojna się skończy?
Kogda my ubjom wsiech niemcew!
– Wszystkich chyba nie?! Na dole w mieście też żyją Niemcy, to są dobrzy ludzie.

Mężczyzna ją pocałował. Nagle wstał i przycisnął twarz do okna.

– Niemcy! – krzyknął.

Otworzył okno i nagi wyskoczył na dwór. Dziewczyna wyrzuciła za nim karabin.
Ułamek sekundy później otworzyły się drzwi i do pokoju wbiegła matka.

– Zamknij okno, durna babo. Niemcy idą!

Dziewczyna jednak nadal stała. Złożyła ręce, a jej usta szeptały już pierwsze słowa modlitwy. Matka ją odepchnęła, doskoczyła do okna i je zamknęła. W pośpiechu pozbierała porozrzucane części rosyjskiego munduru.

Halt! – odezwało się na dworze.

Zaraz potem rozległy się strzały i padły rozkazy po niemiecku. Dziewczyna przykleiła twarz do szyby, ale matka znów ją odciągnęła:

– Głupia, załóż koszulę i się połóż! Udawaj, że śpisz. Nigdy go nie widziałaś. Nie mamy z tym nic wspólnego.

***

Strzelanina nie ustawała.
Naga dziewczyna klęczała na łóżku z głową pochyloną aż do kolan i modliła się mechanicznie.

– Matko Boża, wysłuchaj mnie i pomóż. Matko Boża, wysłuchaj mnie i pomóż. Matko Boża, wysłuchaj mnie i pomóż – powtarzała.

Matka z wojskowym ubraniem w rękach patrzyła na jej nagie plecy.

– Wysłuchaj grzesznicę i pomóż bolszewikowi?! – wysyczała. – Dobrze, że ojciec tego nie dożył.

Ich wzrok się spotkał. Obie właśnie zdały sobie sprawę, że nie słychać już strzałów.

– Mamusiu, oni mi go zabili – wyszeptała dziewczyna.
– Ubierz się i połóż – poleciła jej matka. – Jemu już nie pomożesz, albo uciekł, albo go złapali.

Dziewczyna wykonała polecenie powoli jak dziecko, które jest świadome własnej bezsilności. Matka usiadła na skraju łóżka i grubą kołdrą przykryła nagą córkę.

Wierzchem dłoni pogłaskała ją po policzku:

– Niemcy mogą nadejść w każdej chwili. Będą nas przesłuchiwali. O niczym nie wiesz! Obudziła cię strzelanina. Jego ubranie wrzucę do pieca. I włóż coś w końcu na siebie, ty latawico!

O świcie matka wyszła na dwór. Wzięła z szopy łopatę i zaczęła odgarniać śnieg. W nocy trochę napadało, ale ślady pod oknem pokoju córki były nadal widoczne. Zrobiła kilka ruchów łopatą, zanim dostała się do ziemi.

Przycisnęła twarz do szyby. Córka ciągle klęczała przy łóżku i się modliła.

Kobieta wyruszyła po śladach. Na zmianę odgarniała śnieg albo usypywała go na małe kupki. Przeszła tak przez podwórko i ogród aż pod płot. Jedna żerdka była rozwalona. Kobieta wzięła ją do ręki i z całej siły cisnęła na wielką górę pociętego drewna przy oborze.

– Tę dziurę mamy w płocie już od kilku lat, Herr Offizier. Ciągle nie mogę jej naprawić. Przecież pan wie, że kiedy kobieta jest bez chłopa, to od razu widać to na gospodarstwie. Psie życie, panie oficerze. Hundeleben, Herr Offizier. Frau ohne Mann… Der Frau ohne das Mann… – przygotowywała sobie, co powie Niemcom.

Przerzuciła parę łopat śniegu z ogrodu i zasypała ślady za płotem. Po czym jej wzrok przykuła jakaś rzecz na zboczu.

– Mój Boże – wyszeptała – spraw, żeby to mi się tylko śniło.

W oddali wystawało ze śniegu coś sinego.

***

Chałupa stała na skraju wsi. Było całkiem możliwe, że oprócz niej i niemieckich żołnierzy nikt inny nie wiedział o martwym ciele w śniegu. Zbocza nie było widać z innych domów, a chodzenie do lasu po drewno było teraz zakazane. Kobieta postanowiła, że jeśli Niemcy nie zabiorą zwłok do południa, to uda się do proboszcza i poprosi go o pomoc. Sprawy dotyczące pochówku to przecież jego zmartwienie.

Córce nic nie powie. Zakazała jej wychodzić z domu i jeszcze jej to powtórzy. I musi przeszkodzić każdemu, kto będzie chciał iść w stronę trupa pod ich oknami. Ochroni córkę. Jest taka młodziutka, z czasem zapomni. Przespała się z nim, ale nie jej jednej to się przytrafiło. Wojna wkrótce się skończy i dziewczyna znajdzie sobie innego. Takiego, który umie wybaczać. I to wszystko zostanie tylko w najtajniejszych wspomnieniach, ukryte jak pod śniegiem.

Kobieta jeszcze raz rzuciła krótkie spojrzenie na zbocze, ale jej uwagę przyciągnął teraz grzmot w oddali. Burza w grudniu ją zaskoczyła. Zagrzmiało znowu, a ona nagle zdała sobie sprawę, że to o tym dudnieniu mówiły wczoraj kobiety po mszy. Kanonada. Zbliża się front. Przeżegnała się.

*

Pavol Rankov, Matki, Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2015, s. 430.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną