Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Fragmenty książek

Fragment książki „Anglicy. Przewodnik podglądacza”

Okładka książki „Anglicy. Przewodnik podglądacza” Okładka książki „Anglicy. Przewodnik podglądacza” Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego / mat. pr.
Bez wątpienia przebojem tegorocznej wystawy są właśnie szopy i wiaty.

Zamierzałem się dowiedzieć, co też jest teraz w modzie w angielskich ogrodach, żeby wam o tym opowiedzieć i żebyśmy wszyscy byli hortologicznie au courant, ale udzieliła mi się gorączka zakupów. Nie ma jeszcze wpół do jedenastej, a ja w zasadzie już uznałem, że moje życie nie ma sensu bez rozlicznych ozdób ogrodowych i bardzo wystrzałowej altany. Nie ja jeden.

Uwięzieni w drewnianym pawilonie niczym ślimaki w fabryce soli lub zwycięzcy loterii w tym tutaj morzu kwiatów, zażywni, spaleni słońcem małżonkowie słuchają, jak sprzedawczyni żarliwie zachwala wyceniony na dziewiętnaście tysięcy funtów „budynek wypoczynkowy”. To wręcz budowla przerastająca powierzchnią większość ogrodów i sprzedawana w komplecie z dwunastoosobowym stołem oraz ogromnym płaskoekranowym telewizorem, który najwyraźniej pokazuje tylko koncerty Eltona Johna. Co oczywiście byłoby kapitalne. Zawsze powtarzam, że Eltona nigdy dosyć. Dach (pawilonu, nie Eltona) jest kryty strzechą, łamany czterospadowy w stylu polinezyjskim, ma trzydziestoletnią gwarancję i doprawdy – mówi sprzedawczyni, która przed wyjściem napracowała się nad wyglądem pod tytułem „właśnie wróciłam z Afryki i od razu wskoczyłam w kalosze marki Hunter” – wnętrze można urządzić w dowolnym stylu.

 – W tym prospekcie na pewno znajdą państwo dużo inspiracji – mówi i przypomina, że te dziewiętnaście tysięcy funtów to wyjątkowa cena z okazji wystawy, a poza tym, proszę, wystarczy tylko spojrzeć na ich opaleniznę. Na pewno potrzebują miejsca, w którym mogliby się schronić przed palącymi promieniami.

A potem odchodzi, a oni ściszonymi głosami wdają się w tę zażartą kłótnię, jaką toczą spalone słońcem pary, kiedy jedno chce wydać dziewiętnaście tysięcy na szopę, a drugie sądziło, że przyszli tutaj tylko po to, żeby się porozglądać i miło spędzić dzień.

Reklama