Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Nowa Norah Jones: bardzo, bardzo

Recenzja płyty: Norah Jones, "The Fall"

Gdybym nie kupił tej płyty, tobym ją sobie kupił.

Norah Jones nie spieszy się z nagrywaniem kolejnych płyt. Nie licząc wydawnictw koncertowych i kompilacji, to jej czwarta studyjna płyta od 2002 r. Kiedy zobaczyłem zapowiedź „The Fall”, pomyślałem, że jeśli artystka, tak jak w przypadku poprzedniego albumu „Not Too Late”, zaproponuje płytę klubowo-jazzowo-intymno-alternatywną dla koneserów, to może nawet jej nie kupię.

I proszę – niespodzianka. Nie wiem, czy to zasługa producenta Jacquire Kinga, który pracował poprzednio z takimi gwiazdami jak Kings of Leon czy Tom Waits, czy samej Norah, ale na szczęście dla mnie mamy tu trzynaście dopracowanych, zróżnicowanych utworów i każdy ma melodię! Brzmienie jest troszkę bardziej gitarowe, a nawet rockowe, co miłośnicy nastroju mogą uznać za zdradę, ale ja akceptuję z aprobatą. Zresztą proszę się nie obawiać, Norah nadal daleka jest od death metalu.

Po prostu na płycie „The Fall” jest wyrazista, mniej melancholijna, choć wcale nie stroni od nastrojowych ballad. Gdybym nie kupił tej płyty, tobym ją sobie kupił. (Wersja Deluxe dodatkowo przynosi sześć tytułów nagranych na żywo).

Norah Jones, The Fall, EMI 2009

Polityka 3.2010 (2739) z dnia 16.01.2010; Kultura; s. 49
Oryginalny tytuł tekstu: "Nowa Norah Jones: bardzo, bardzo"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną