Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Niedaleko padło jabłko

Recenzja płyty: Jolanta Litwin-Sarzyńska, "Moja mama Janis Joplin"

Materiały promocyjne
Któż z nas nie ma swojego obrazu Janis, komu nie krążą w głowie jej piosenki?

"Żadna szanująca się kobieta nie zostaje piosenkarką. Jeśli nie musi”. To chyba motto artystki, bo pojawia się w książeczce dołączonej do albumu oraz podczas przedstawień monodramu muzycznego „Moja mama Janis”, z którego pochodzą utwory. To niby piosenki Janis Joplin, ale opowiedziane na nowo.

Nie wiem, czy Jolanta Litwin naprawdę musiała zostać piosenkarką, ale dobrze, że została. Ma głos, który sprawdza się i w ckliwej balladzie, i ekspresyjnych rockowych piosenkach. A wreszcie ten głos sprawdza się w konfrontacji ze słynnym repertuarem. Któż z nas bowiem nie ma swojego obrazu Janis, komu nie krążą w głowie jej piosenki?

Litwin postanowiła swoją wizję upublicznić i przekonać do niej. To wymaga niesamowitej odwagi. No i talentu, żeby takie przedsięwzięcie nie skończyło się katastrofą. Jedną z miar dobrej muzyki jest emocja, dreszcz, wewnętrzne poruszenie, jakie wywołuje. Przy tej płycie na pewno tego nie zabraknie. Córka Janis poszła w ślady matki.

Jolanta Litwin-Sarzyńska, Moja mama Janis Joplin, Agencja Artystyczna MMJ 2010

 

Polityka 5.2010 (2741) z dnia 30.01.2010; Kultura; s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Niedaleko padło jabłko"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną