Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Muzyka

Za każdym rogiem niespodzianka

Recenzja płyty: P.O.D., "Murdered Love"

materiały prasowe
Nie należy decydować o sympatii (bądź jej braku) dla zespołu po wysłuchaniu jednego utworu, bo tu za każdym rogiem czeka niespodzianka.

To grupa, która miłośnikom rozdawania stylistycznych etykietek może przysporzyć sporo kłopotów. Muzycy P.O.D. pochodzą z leżącej tuż przy granicy z Meksykiem kalifornijskiej miejscowości San Ysidro. Nic więc dziwnego, że w muzyce zespołu usłyszeć można elementy charakterystyczne dla kultury latynoskiej. To jednak byłoby zbyt proste, gdyż P.O.D. do tego samego worka wrzucają również hip-hop, metal, balladę rockową, reggae i co tam jeszcze przyjdzie im do głowy. Ten pozorny bałagan stylistyczny zapewnia ich płytom interesującą i atrakcyjną różnorodność. Dotyczy to także ich najnowszej propozycji, albumu „Murdered Love”. Mieszaninę muzycznych brzmień i nastrojów dopełniają teksty utworów, z których jasno wynika światopogląd członków zespołu, określających się mianem „born-again Christians” (ponownie narodzonych chrześcijan). Nie należy decydować o sympatii (bądź jej braku) dla zespołu po wysłuchaniu jednego utworu, bo tu za każdym rogiem czeka niespodzianka.

P.O.D., Murdered Love, Razor and Tie

Polityka 36.2012 (2873) z dnia 05.09.2012; Afisz. Premiery; s. 79
Oryginalny tytuł tekstu: "Za każdym rogiem niespodzianka"
Reklama