To druga płyta lubelskiego tercetu. Po mistrzowsku nagrana i wyprodukowana (swoje zasługi mają tu Marcin Macuk i Marcin Bors), znakomicie zaśpiewana (ciepły, zapadający w pamięć wokal Joanny Ewy Zawłockiej) i z talentem zagrana. A piosenki mamy tu folkowe („Pieniądze”), czasem wykorzystujące inspiracje jazzem („Architekci”, „Moje miasto – piosenka dla Heńka”) czy muzyką taneczną z lat 50. (vide refren „Muchozolu”). Trafia się bossa nova („Krem do wysadzania miasta”), czasem nawet biesiada („Gówno i cebula” z kosmicznie purnonsensowym tekstem). Taki eklektyzm to wielkie ryzyko, ale w wypadku Miąższu jakoś nie ma w całym tym osobliwym zestawie dysonansu. Można rzec: niby groch z kapustą, ale jak smakuje! Co ważne, słuchacz ma nieodparte wrażenie, że wszystko to, choć z szatańską niekiedy precyzją, zagrane i zaśpiewane jest z luzem i radością. I czego więcej chcieć?
Miąższ, Stop GMO, Karrot Kommando