Dla niewprawnego ucha indywidualne kompozycje Freddiego brzmią po prostu jak... zespół Queen, fani wiedzą jednak, że w jego solowych projektach nie było np. miejsca na rozpasanie gitarzysty Briana Maya, większą rolę grały za to syntezatory.
Sam Mercury nie unikał współpracy z innymi artystami spoza zespołu (choćby genialna „Barcelona” z Montserrat Caballe). Zdarzało mu się nawet śpiewać cudze utwory („Great Pretender” z repertuaru Roya Orbisona).
Freddie Mercury solo wydał tylko dwa albumy, więc ta pośmiertna składanka stanowi dość oczywisty wybór jego nagrań. W pudełku znajduje się też drugi krążek – wypełniają go współczesne remiksy starych nagrań Mercury’ego.
The Very Best Of Freddie Mercury Solo, 2 CD, EMI