Trzeba od razu powiedzieć: na taką właśnie płytę Kultu czekali starzy i młodzi fani tego zespołu. Nie tylko fani, bo każdy, kto docenia dorobek artystyczny i pisarskie umiejętności Kazika Staszewskiego oraz wie, czym był i jest Kult na polskiej scenie rockowej. W ostatnich latach bywało różnie, wiele wskazuje, że zespół przeżywał pewien kryzys, którego elementem stało się odejście z zespołu waltornisty Krzysztofa Banasika. Nowy album dowodzi jednak, że wszelkie nieszczęścia minęły. Teksty Kazika mądrze i krytycznie eksplorują różne sfery polskiego życia: od debaty nad polityką historyczną („Amnezja”) po religię („Mariama syna”). Pomysły kompozycyjne i aranżacyjne są świetne: „Marysia” czy „Idiota stąd” to numery, które śmiało dołączyć można do największych przebojów zespołu. Poza wszystkim Kult brzmi na tej płycie zaskakująco świeżo, aż nie chce się wierzyć, że powstał 27 lat temu. Ja się nie dziwię, prędzej czy później taka eksplozja musiała nastąpić: zbyt wiele tu talentów i dobrze obsługiwanych instrumentów.
Kult, Hurra!, SP Records