Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Wieczór z J.

Recenzja spektaklu: "Weekend z R.", reż. Krystyna Janda

materiały prasowe
Sztuce brak polotu, przez co spektakl ogląda się ze sporym trudem.

"Zrobiliśmy to dla naszych przyjaciół, którzy cierpią na jesienną depresję” – tłumaczyła decyzję wystawienia farsy Howdona reżyserka i odtwórczyni głównej roli Krystyna Janda. Cel szczytny, ale nie wart środków, które ma uświęcać. Tekst „Weekendu z R.” jest bowiem najzwyczajniej w świecie – nawet jak na standardy farsy – słaby. Howdon wykorzystuje najstarszy farsowy schemat świata: niewierna żona i zdradzający mąż, ich kochankowie i kochanki w jednym domu plus obowiązkowe piętrowe qui pro quo, dorzucając garść stereotypów narodowych (gorący włoski kochanek) i seksualnych (przerysowana figura geja – dekoratora wnętrz).

Jednak sztuce brak polotu, przez co spektakl ogląda się ze sporym trudem. Zabawna jest właściwie jedynie sama reżyserka, która po raz kolejny (po Florence Foster Jenkins z „Boskiej!” Petera Quiltera i Szambelanowej z „Pana Jowialskiego” Fredry) wciela się w swoją popisową rolę – pretensjonalnej starszej pani z werwą dyrygującej otoczeniem. Jeśli więc ktoś potrzebuje remedium na depresję jesienną albo zimową, powinien darować sobie półśrodki w postaci „Weekendu z R.” i obejrzeć „Boską!” w Teatrze Polonia.

Weekend z R., Robin Howdon, reż. Krystyna Janda, Och-Teatr w Warszawie

Polityka 50.2010 (2786) z dnia 11.12.2010; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Wieczór z J."
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Nauka

Czy żyjemy w antropocenie? Naukowcy już mieli to ogłosić. I wtedy wybuchła bomba

Wydawało się, że to będzie formalność. Światowe gremium ekspertów przypieczętuje oczywisty fakt, że żyjemy w antropocenie. Ale tak się nie stało.

Agnieszka Krzemińska
14.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną