Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Teatr

Warszawski Dziadek

Recenzja spektaklu: "Dziadek do orzechów i Król Myszy", choreografia: Toer van Schayk, Wayne Eagling

Walka ołowianych żołnierzyków z Królem Myszy. Walka ołowianych żołnierzyków z Królem Myszy. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Spektakl ten jest wdzięcznym teatrem familijnym, w sam raz na Gwiazdkę. A raczej na Mikołajki.

Już zapowiadając sezon dyrektorzy Opery Narodowej anonsowali, że nowy „Dziadek do orzechów” będzie tradycyjny i baśniowy, w sam raz dla dzieci. I tak właśnie jest. Nie bez powodu na scenie pojawia się obraz warszawskiej Starówki i zamarzniętej Wisły. Choreografowie Toer van Schayk i Wayne Eagling (pierwszy z nich to również autor dekoracji i kostiumów), którzy pokazują ten spektakl po raz trzeci, zawsze przenoszą akcję do konkretnego miasta (wcześniej były to Amsterdam i Helsinki). Tym bardziej więc ucieszyło ich, gdy dowiedzieli się, że autor bajki E.T.A. Hoffmann w Warszawie spędził kilka lat, a w „Dziadku” sportretował swoich tamtejszych przyjaciół. Przywrócili więc bohaterom nazwisko Hitzigów (choć nie imiona dzieci – zgodnie z naszymi przyzwyczajeniami to Klara i Jaś, a nie Maria i Fred), a do salonu na króciutką chwilę wprowadzony został sam Hoffmann ze słynną z innego dzieła postacią – Kotem Mruczysławem (ten pojawi się jeszcze później).

Efektowne pod względem plastycznym (przezabawne zwłaszcza kostiumy myszy) i choreograficznym, pod sprawną batutą Evgenya Volynskiego przedstawienie jest wdzięcznym teatrem familijnym, w sam raz na Gwiazdkę. A raczej na Mikołajki. W ten czas bowiem przenieśli je realizatorzy, by nie stawiać na scenie choinki.

Piotr Czajkowski, Dziadek do orzechów i Król Myszy, choreografia: Toer van Schayk, Wayne Eagling, Teatr Wielki Opera Narodowa w Warszawie

Polityka 50.2011 (2837) z dnia 07.12.2011; Afisz. Premiery; s. 79
Oryginalny tytuł tekstu: "Warszawski Dziadek"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną