Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Kiedy sztuka była rozrywką

Recenzja spektaklu: "Deszczowa piosenka", reż. Wojciech Kępczyński

Don Lockwood (Dariusz Kordek, na zdj. na żółto z prawej) próbuje, z pomocą przyjaciela (Jan Bzdawka) i ukochanej (Ewa Lachowicz) odnaleźć się w filmie dźwiękowym. Don Lockwood (Dariusz Kordek, na zdj. na żółto z prawej) próbuje, z pomocą przyjaciela (Jan Bzdawka) i ukochanej (Ewa Lachowicz) odnaleźć się w filmie dźwiękowym. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Reżyser Wojciech Kępczyński postawił na zgodność z oryginałem i nostalgię za czasami, gdy kino było czystą, beztroską rozrywką.

Deszczowa piosenka, reż. Wojciech Kępczyński, Teatr Muzyczny Roma w Warszawie

Jeśli ktoś z „Deszczowej piosenki” pamięta jedynie tańczącego w strugach deszczu i wariacko się śmiejącego Gene’a Kelly’ego, to ma dobrą okazję, żeby przypomnieć sobie coś więcej. Właśnie wyszła luksusowa, zremasterowana i w najnowszej technologii Blu-ray wersja tej jednej z najlepszych filmowych komedii muzycznych (1952 r.), a warszawski Teatr Muzyczny Roma pokazał jedną z jej scenicznych wersji. Historia jest dość schematyczna – zresztą wykorzystał ją niedawno bijący rekordy w kinach i nagrodzony Oscarami „Artysta”. Hollywood, lata 20., gwiazdor kina niemego Don Lockwood (Dariusz Kordek) próbuje, z pomocą przyjaciela i kompozytora (Jan Bzdawka) i ukochanej, utalentowanej artystki (Ewa Lachowicz) odnaleźć się w filmie dźwiękowym.

Reżyser Wojciech Kępczyński postawił na zgodność z oryginałem i nostalgię za czasami, gdy kino było czystą, beztroską rozrywką. Inscenizacja nie zwala z nóg. Obok świetnych filmów à la nieme kino, wydarzeniem (za to jakim!) jest właściwie tylko jedna scena: numer „Piękna jak sen” – psychodeliczny, z tancerkami wijącymi się na zawieszonych w próżni kanapach w kształcie damskich ust. Najmocniejszą stroną spektaklu jest aktorski tercet, wspomagany przez brawurowo graną blond idiotkę Linę (Barbara Kurdej-Szatan) – pełen naturalnej witalności, zarażający optymizmem, co we współczesnym kinie i teatrze właściwie jest nie do zobaczenia. Energia bijąca od trójki przyjaciół powoduje, że wychodzimy z teatru nucąc ich wspólny numer, piosenkę „Dzień dobry”, a nie tytułową „Deszczową piosenkę”, całkiem zresztą dobrze wykonaną przez Kordka, a przez pierwsze rzędy, którym rozdano peleryny, nawet odczutą.

Polityka 41.2012 (2878) z dnia 10.10.2012; Afisz. Premiery; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Kiedy sztuka była rozrywką"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną