Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Popkulturowy mit miłości

Recenzja spektaklu: "Romeo i Julia", reż. Grażyna Kania

Współcześni Romeo (Jacek Beler) i Julia (Katarzyna Maria Zielińska). Współcześni Romeo (Jacek Beler) i Julia (Katarzyna Maria Zielińska). Jacek Domiński / Reporter
Akcja spektaklu toczy się w światku przesiąkniętym przemocą, tu naszkicowanym minimalistycznymi środkami, ale z modną nutką nostalgii i odrobiną campowego przerysowania.

Na i wokół wielkiej kanapy pod monstrualnym neonem z napisem LOVE toczy się w Powszechnym opowieść o równie wielkim, popkulturowym micie idealnego uczucia, który od ponad czterystu lat, jakie minęły od premiery „Romea i Julii”, kształtuje obraz miłości w kolejnych pokoleniach. Aktorzy drzemią na kanapie, by w odpowiednim momencie wcielić się w role bohaterów miłosnej tragedii wszech czasów i zagrać je z komicznym przerysowaniem, bezradni wobec podkręconego przez popkulturę mitu, który stał się zbyt wielki, by móc podejść do niego bez zbroi ironii. Po wykonaniu zadania zmęczeni ponownie wpadają w letarg. To też obraz człowieka, który ma poczucie, że żyje tylko wtedy, gdy kocha. Miłość, najlepiej wielka, szalona i nieszczęśliwa, jest remedium na szarą codzienność.

„Romeo i Julia” Grażyny Kani odwołuje się do hitowej ekranizacji Baza Luhrmanna z 1996 r., z Leonardo DiCaprio i Claire Danes. Akcja spektaklu toczy się w światku przesiąkniętym przemocą, tu naszkicowanym minimalistycznymi środkami, ale z modną nutką nostalgii i odrobiną campowego przerysowania. Młodzi – świetni Jacek Beler i Katarzyna Maria Zielińska – są atrakcyjni, energetyczni, zbuntowani i zarażeni śmiercią. Capuletti (Mariusz Benoit) i Montecchi (Kazimierz Kaczor) to gangsterzy w mikroskali, którzy dając przykład swoim rodom, sami biorą się za bary, ich żony zaś mają rys almodovarowskich „kobiet na skraju załamania nerwowego”. Merkucjo Sławomira Packa podśpiewuje: „Znowu mam doła, znów pragnę śmierci” Tymona i Kur, co jest zarówno ironicznym komentarzem do napadów melancholii Romea, jak i do własnych emocji. Z wrogiem, Tybaltem (Aleksandra Bożek), łączy go rodzaj erotycznego przyciągania, które może się spełnić tylko poprzez walkę i śmierć. Niania Julii (Eliza Borowska) jest tyleż frywolna, co sarkastyczna i smutna. Ona już nie czeka na miłość.

 

William Szekspir, Romeo i Julia, reż. Grażyna Kania, Teatr Powszechny w Warszawie

Polityka 24.2013 (2911) z dnia 11.06.2013; Afisz. Premiery; s. 67
Oryginalny tytuł tekstu: "Popkulturowy mit miłości"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną