Mordowanie metafizyki. Na Krymie
Recenzja spektaklu: „Miłość na Krymie”, reż. Jerzy Jarocki
W 2007 r., kiedy Jerzy Jarocki wystawił w Teatrze Narodowym utwór Sławomira Mrożka z 1993 r., dramatopisarz kręcił nosem na dopisanie przez reżysera niememu w sztuce Leninowi monologów (inspiracją były pisma Slavoja Žižka), ale na efekt pracy Jarockiego narzekać nie mógł. Reżyser obchodził półwiecze pracy twórczej, był w świetnej formie i precyzyjnie prowadził opowieść o zagładzie (nie tylko rosyjskiej) inteligencji, mordowaniu metafizyki, wreszcie o zwycięstwie prostactwa i merkantylizmu... Dziś żadnego z twórców już z nami nie ma, „Miłość na Krymie” ze sceny Narodowego do Teatru Telewizji przeniósł Jan Englert. Z dumą przypominamy, że pomysłodawczynią przedsięwzięcia była nasza redakcyjna koleżanka Janina Paradowska, która w opublikowanym na łamach POLITYKI felietonie zaapelowała po śmierci reżysera do władz TVP o tę realizację. Spektakl Mrożka i Jarockiego pokazuje Rosję w trzech odsłonach czasowych: tuż przed i po rewolucji bolszewickiej oraz po upadku ZSRR, w 1990 r. Inteligentnie gra z rosyjską klasyką i uwodzi gwiazdorską obsadą, występują m.in.: Jan Frycz, Małgorzata Kożuchowska, Anna Seniuk, Janusz Gajos i Jerzy Radziwiłowicz w roli Lenina.
Sławomir Mrożek, Miłość na Krymie, reż. Jerzy Jarocki, Teatr Telewizji, TVP 1, 24 marca, godz. 20.25, od 27 marca na: ninateka.pl