Obchody 250-lecia polskiego teatru publicznego nabierają rozpędu. Kolejne teatry zapowiadają własne „Wesela”, „Dziady” i „Odprawy posłów greckich”. Warszawski Polski postanowił nie kupować kota w worku i zamówił u Krzysztofa Jasińskiego powtórkę z jego „Wesela” granego od roku w krakowskim Teatrze Scena Stu. Plus jest taki, że nie musząc wymyślać od nowa formy widowiska, reżyser mógł skupić się na pracy z aktorami, dzięki czemu w pierwszej – poprowadzonej realistycznie i obyczajowo – części spektaklu aktorstwo jest pierwszorzędne. Świetni są niemal wszyscy członkowie 11-osobowej (to „Wesele” w wersji ekonomicznej) obsady, najlepsi – Lidia Sadowa i Szymon Kuśmider w rolach młodej pary, Natalia Sikora jako Rachela, Joanna Trzepiecińska w roli twardo stąpającej po ziemi Gospodyni i Piotr Cyrwus jako porywczy Czepiec. Po przerwie, kiedy do akcji wkraczają duchy, upiory i symbole – i aktorzy, i reżyser okazują się kompletnie bezradni zarówno wobec wizji, jak i samego tekstu Wyspiańskiego. Na pierwszym planie nie są tu sensy, tylko estetyka: ludowe stroje i hity disco polo w pierwszej części oraz błyskawice i „duchy” jako wyświetlane na szybie, kręcące się głowy – w drugiej. Horror klasy C zmiksowany z estetyką stadionowych występów gwiazdek trzeciej ligi.
Stanisław Wyspiański, Wesele, reż. Krzysztof Jasiński, Teatr Polski w Warszawie