Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Hamlet roz(s)trojony

Recenzja spektaklu: „Hamlet”, reż. Krzysztof Garbaczewski

Od lewej: Bartosz Bielenia, Iwona Budner i Krzysztof Zawadzki, jako ród królewski Od lewej: Bartosz Bielenia, Iwona Budner i Krzysztof Zawadzki, jako ród królewski Beata Zawrzel / Reporter
Pomysł niezły, ale wykonanie nieznośnie pretensjonalne.

W jednej ze scen Helena Modrzejewska tłumaczy, że nie sposób zrobić jednej spójnej inscenizacji dzieła Szekspira, bo „Hamlet” jest jednocześnie psychologiczny, polityczny i społeczny. Dlatego u Garbaczewskiego Hamletów jest trzech. Najstarszy (Roman Gancarczyk) wygłasza fragmenty z „HamletaMaszyny” Heinera Müllera, najmłodszy (Bartosz Bielenia) czasem bywa też Ofelią, a średni (Krzysztof Zarzecki), wygłaszając grafomańskie kwestie autorstwa Marcina Cecki, próbuje przezwyciężyć melancholię, zarażenie śmiercią i nieumiejętność kochania (które wytyka mu zbuntowana Ofelia Jaśminy Polak). Nad okrągłym basenem zawieszone jest ruchome oko, będące raz lustrem, raz ekranem, na którym oglądamy filmowane we foyer sceny (m.in. rozmowę Hamletów z matką). W pewnym momencie kamera kieruje naszą uwagę na ułożone na podłodze plastikowe pojemniki, które napełniając się czerwoną cieczą doprowadzaną kablami zza sceny, tworzą kształty państw Europy.

Hamlet zdekonstruowany, roz(s)trojony, niewykonujący scenariusza napisanego przez Szekspira, ale próbujący zmienić przeznaczenie – własne, ale także zamkniętej w swoich tradycjach i wielkich dziełach, samounicestwiającej się wzorem rodu z Elsynoru Europy? Pomysł może i niezły, ale wykonanie nieznośnie pretensjonalne.

Hamlet, według Williama Szekspira, reż. Krzysztof Garbaczewski, Stary Teatr w Krakowie

Polityka 26.2015 (3015) z dnia 23.06.2015; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Hamlet roz(s)trojony"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną