Oporni razy dwa
Recenzja spektakli: „Seks dla opornych” i „Raj dla opornych”, reż. Krystyna Janda
Pierwszy odcinek – „Seks dla opornych” – wystawiony przez Krystynę Jandę ponad dwa lata temu, zagrano już 250 razy, drugi – „Raj dla opornych” – też w reżyserii Jandy, miał premierę na progu tegorocznych wakacji i najpewniej powtórzy sukces poprzednika. Co tak pociąga widzów w sztukach Michele Riml? Prawdopodobnie połączenie nieskomplikowanej akcji, sporej dawki humoru oraz stereotypowych, opatrzonych, ale też niepozbawionych bystrych obserwacji i prawdy portretów 50-latków. Te ostatnie dają dobrze obsadzonym aktorom szansę zbudowania atrakcyjnych postaci. Dorota Kolak i Mirosław Baka, gwiazdy gdańskiego Wybrzeża, szerszej widowni znane z licznych ról filmowych i serialowych, szansy nie marnują. Kolak gra energiczną 50-tkę, która nie ma najmniejszej ochoty zdziadzieć, stara się na wszelkie sposoby tchnąć nowe życie w rdzewiejące, przeżarte 30-letnią rutyną małżeństwo. Karol Baki jest na pierwszy rzut oka typowym miłośnikiem kapci, kanapy i telewizora. Pod tą maską kryje się przerażenie wynikające z obserwacji świata, który wymaga energii i kreatywności, stawia na młodość i witalność, nie na solidność i doświadczenie. Skąd znaleźć siły do ciągłej rywalizacji? W „Raju dla opornych” znanej parze towarzyszy siostra Barbary, Diana (Aleksandra Konieczna), która z upływem czasu walczy po swojemu – jeżdżąc na harleyu i uciekając od stabilizacji. Ani tekst Riml, ani inscenizacje Jandy nie należą do wyrafinowanych – wręcz przeciwnie. A jednak są tu momenty bardzo prawdziwe, w których można odnaleźć odbicie własnej życiowej szamotaniny. I w tym tkwi siła tych gorzkich komedii.
Michele Riml, Seks dla opornych i Raj dla opornych, reż. Krystyna Janda, Teatr Polonia w Warszawie i Teatr Wybrzeże w Gdańsku