Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Teatr

Alicja razy trzy

Recenzja spektaklu: „Alicja w Krainie Czarów”, reż. Magdalena Miklasz

Anna Antoniewicz w roli największej Alicji Anna Antoniewicz w roli największej Alicji Krzysztof Bieliński / materiały prasowe
Perełki toną w morzu nudy, gubią się w przestojach akcji i minutach trawionych na bezładnej bieganinie bohaterów.

Inscenizację Magdaleny Miklasz poprzedzały zachęcające informacje: spektakl miał być inspirowany filmami Tima Burtona, z kolejnymi scenami wykorzystującymi elementy innych gatunków teatralnych, zaś muzykę skomponowała Gaba Kulka. W rzeczywistości ciekawe są momenty – jak scena płaczu Alicji (Anna Antoniewicz gra najstarszą i największą, obok dwóch mniejszych, dziecięcych i równie uroczych), która zaczyna się od upuszczania niebieskich piłeczek do ping-ponga, a kończy „deszczem” coraz większych piłek tworzących „kałużę”. Takie perełki toną jednak w morzu nudy, gubią się w przestojach akcji i minutach trawionych na bezładnej bieganinie bohaterów. Jakość – nielicznych – piosenek trudno ocenić, bo aktorzy śpiewają je pod nosem, słów nie sposób zrozumieć, melodia się gubi. Podobnie jest z sensem całości, opisywanym przez twórców jako „podświadome poszukiwanie siebie, próba rozpoznania własnych pragnień i konfrontacja z otaczającym światem na płaszczyźnie snu”. Że można tę samą historię o Alicji, Szalonym Kapeluszniku, Białym Króliku, Suśle, Kocie z Cheshire, Królowej i innych opowiedzieć interesująco, a przy tym z lekkością i poczuciem humoru (oraz świetnymi piosenkami), przekonuje spektakl grany od dwóch lat w Teatrze Roma.

Lewis Carroll, Alicja w Krainie Czarów, reż. Magdalena Miklasz, Teatr Syrena w Warszawie

Polityka 11.2017 (3102) z dnia 14.03.2017; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Alicja razy trzy"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną