Na pierwszym piętrze Galerii Zachęta panuje tego lata polskie malarstwo XX w. Niedawno otwarto fascynującą wystawę Jana Lebensteina „Pieczęć Erosa i Thanatosa. Paryż, lata 60.” (czynna do 22 sierpnia), a teraz możemy oglądać prace Rajmunda Ziemskiego – w piątą rocznicę jego śmierci. Wieloletni profesor warszawskiej ASP większość swoich obrazów nazywał pejzażami, choć nie zawsze pejzaże można w nich dostrzec.
Wystawa obejmuje też rysunki kojarzące się z chińską grafiką. W latach 60. Ziemski uprawiał tzw. malarstwo materii – o charakterystycznej chropowatej fakturze, które przypominało twórczość Jerzego Tchórzewskiego. Niektóre z dzieł z lat 60. kojarzą się z kolei z cyklem „Szczeliny” Aleksandra Kobzdeja. Nie oznacza to oczywiście wzajemnych zapożyczeń, lecz jedność doświadczenia pokoleniowego.
Późniejsze lata są pewną niespodzianką. Ziemski w ostatniej dekadzie życia miał kłopoty ze wzrokiem, mimo to malował bardzo intensywnie, zmieniając niemal całkowicie język: kolorystyka, wcześniej raczej stonowana, zmieniła się w jaskrawą, neonową, a kształty bardziej niż z pejzażami kojarzą się ze znakami japońskimi.
Bardzo ciekawa droga artysty.
Rajmund Ziemski, Pejzaż 1953–2005, Zachęta, wystawa czynna do 26 września br.